Błękitni złamali system. Gdzie ta ekstraklasa? Błękitni Stargard po raz kolejny udowodnili, że są lepsi od ekstraklasowej drużyny, a może to piłkarze grający w polskiej najwyższej klasie rozgrywkowej są przeceniani i zdecydowanie przepłacani? Błękitni są na ustach całej Polski i nic dziwnego. Wicemistrz Polski – Lech Poznań nie tyle przegrał w Stargardzie, w pierwszym półfinałowym meczu Pucharu Polski – co został wręcz znokautowany. Bo jak inaczej nazwać, sytuację, gdzie wicelider ekstraklasy prowadząc po pierwszej połowie 1:0, dał sobie wbić w drugich 45 minutach gry aż trzy gole? - To jest właśnie całe piękno piłki, coś fantastycznego – słabszy pokonuje lepszego – pieje z zachwytu całe środowisko piłki nożnej, z władzami związku na czele. A dla mnie to jest wstyd i kompromitacja całej ekstraklasy, czyli rozbudowanych sztabów trenersko-analitycznych i przede wszystkim piłkarzy. Chłopcy, którzy mają jedynie stypendium czy skromne kontrakty, uzupełnieni doświadczonymi zawodnikami, którzy jednak już normalnie pracują – okazują się lepsi od piłkarzy, którzy zarabiają miliony. Wstyd, hańba i dobra przestroga na przyszłość. Tu nawet nie chodzi o to, że Błękitni okazali się lepsi w trzech konfrontacjach z ekstraklasowcami (2x Cracovia, 1 x Lech). Oni nie odstawali od nich, a na pewno nie było widać różnicy tych trzech klas rozgrywkowych. Stargardzianie, którzy jakby nie było – patrząc na piłkę globalnie - są amatorami wytrzymali kondycyjnie cale spotkanie. Dobrze też wyglądali szybkościowo. Potrafili konstruować ładne, składne akcje. Nie bali się pojedynków jeden na jeden czy wreszcie uderzyć z pierwszej piłki. Oni po prostu mieli pomysł na grę. I to wcale nie jest tak, że Błękitni to jakaś drugoligowa drużyną marzeń. Wręcz przeciwnie. Stargardzianie budżet mają jeden z niższych lidze, a w składzie grają praktycznie samymi zawodnikami z zachodniopomorskiego. Ale czy naprawdę klęska Cracovii i Lecha jest czymś zaskakującym? Przecież ekstraklasę to my mamy tylko z nazwy. Blisko połowa spotkań to piach – nie można tego nawet oglądać, a co dopiero się zachwycać. Wychodzi na to, że w tym kraju, aby grać w ekstraklasie trzeba mieć jedynie odrobinę szczęścia i dobrego menadżera, a na samym końcu jakieś tam skromne umiejętności. Życzę chłopakom i szkoleniowcom Błękitnych lukratywnych kontraktów, bo akurat Oni za tę wolę walkę i charakter zasługują. Aż chciałoby się wykrzyczeć „ekstraklasowcy bierzcie z nich przykład”, ale kto by tam czytał, słuchał i myślał. Jak się zarabia miesięcznie tyle, co większość kibiców chciałaby rocznie. |
|