WKS Śląsk Wrocław czy PGE Spójnia Stargard? Już we wtorek poznamy brązowego medalistę ORLEN Basket Ligi w sezonie 2023/24!
W pierwszym spotkaniu między tymi drużynami WKS Śląsk wygrał 88:83. Samo zwycięstwo w dwumeczu nie jest jednak kluczowe, a właśnie jego rozmiar. Ten wynik oznacza, że zespół z Wrocławia ma pięć punktów przewagi przed rewanżem. Zespół trenera Miodraga Rajkovicia może więc we wtorek nawet przegrać, ale różnicą nie większą niż cztery punkty. W przypadku zwycięstwa PGE Spójni pięcioma punktami, zobaczymy dogrywkę.
Trefl Sopot w niedzielę pokonał Kinga Szczecin 84:81 i tym samym doprowadził do remisu w serii finałowej ORLEN Basket Ligi! Mecz nr 3 w środę o godz. 20:00.
Andrzej Mazurczak na początku spotkania brał grę na siebie i dzięki temu to przyjezdni prowadzili. Sopocianie z kolei nie potrafili rozkręcić się w ofensywie. Później z dystansu zaczął trafiać jednak Jarosław Zyskowski, a po akcji Aarona Besta był już remis! Teraz mecz zdecydowanie się wyrównał. Ostatecznie po trafieniu Michale Kysera po 10 minutach było 18:19. Paul Scruggs szybko w drugiej kwarcie dawał przewagę ekipie z Sopotu. Później to szczecinianie byli lepsi o cztery punkty, ale również mieli słabsze momenty w ataku. Po chwili jednak więcej energii dodawał Avery Woodson, a dzięki trafieniu z dystansu Tony’ego Meiera różnica wzrosła do siedmiu punktów. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 35:39.
WKS Śląsk Wrocław wygrał na wyjeździe z PGE Spójnią Stargard 88:83 w pierwszym meczu o brązowe medale ORLEN Basket Ligi. Rewanżowe spotkanie w Hali Stulecia we wtorek o godz. 20:00.
Stargardzianie weszli w ten mecz z ogromną energią i po zagraniu Damiana Krużyńskiego prowadzili już 7:0. Goście długi mieli problemy z ofensywą, ale późniejsze akcje Dusana Mileticia oraz Jakuba Nizioła pozwoliły nawiązać rywalizację. Rzut wolny tego drugiego oznaczał nawet remis. Ostatecznie m. in. dzięki Łukaszowi Kolendzie i Sauliusowi Kulvietisowi po 10 minutach było 23:25. W drugiej kwarcie sytuację zmieniał ponownie Ben Simons, ale spotkanie ciągle było bardzo wyrównane. Do kolejnego remisu doprowadzał m. in. Nizioł. Obie ekipy nie potrafiły jednak zbudować bezpiecznej przewagi. Rzut wolny Stephena Browna ustalił wynik pierwszej połowy na 43:42.
Po emocjonującej końcówce King Szczecin pokonał Trefla Sopot 82:73 w pierwszym meczu finału ORLEN Basket Ligi!
Akcje wykończone przez Geoffreya Groselle’a i Andy’ego Van Vlieta sprawiały, że na początku to gospodarze mieli pięć punktów przewagi. King miał spore problemy w ataku i dopiero późniejsze trafienia Tony’ego Meiera pozwalały nawiązać rywalizację. Po chwili zagranie Michale Kysera dawało już przewagę szczecinianom. Ostatecznie po 10 minutach było 14:16. W drugą kwartę zespół trenera Arkadiusza Miłoszewskiego wszedł z większą energią i po efektownie wykończonej kontrze przez Morrisa Udeze był lepszy nawet o osiem punktów. To nie było koniec świetnej ofensywy przyjezdnych! W pewnym momencie przewaga wzrosła do 13 punktów dzięki trójce Avery’ego Woodsona. Starali się to jeszcze zmieniać aktywny Groselle oraz Scruggs, ale pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 29:38.
WKS Śląsk Wrocław i PGE Spójnia Stargard mają przed sobą jeszcze dwa ważne mecze w ORLEN Basket Lidze! Zwycięzca rywalizacji wywalczy brązowe medale. Pierwsze spotkanie już w sobotę 1 czerwca.
Postawa obu tych zespołów w fazie play-off może być uznana za spore zaskoczenie. WKS Śląsk miał swoje problemy przez cały sezon - rzutem na taśmę zajął szóste miejsce po sezonie zasadniczym, pokonał w ćwierćfinale Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski 3-2, a następnie postawił się Treflowi Sopot (ostatecznie przegrał 1-3). PGE Spójnia z kolei sensacyjnie wyeliminowała Anwil 3-2, ale już później musiała uznać wyższość Kinga Szczecin (0-3).
Zaczynamy bezpośrednią rywalizację o medale ORLEN Basket Ligi! O złoto w serii do czterech zwycięstw powalczą Trefl Sopot i King Szczecin. Początek rywalizacji w piątek 31 maja o godz. 20:00.
Trefl Sopot zagra w wielkim finale ORLEN Basket Ligi po raz pierwszy od 12 lat! King z kolei to aktualny mistrz Polski. Warto podkreślić, że zeszłoroczny złoty medal jest jedynym w kolekcji klubu ze Szczecina. Sopocianie w drodze do finału okazali się lepsi najpierw od MKS Dąbrowa Górnicza (3-1), a następnie od WKS Śląska Wrocław (również 3-1). Drużyna trenera Arkadiusza Miłoszewskiego pokonała Legię Warszawa (3-1) oraz PGE Spójnię Stargard (3-0).
King Szczecin pokonał na wyjeździe PGE Spójnię Stargard 88:75, wygrał serię 3-0 i jest już w finale ORLEN Basket Ligi! Rywalizację o złoto rozpoczniemy 31 maja, a o brąz dzień później.
Po trafieniu Avery’ego Woodsona to przyjezdni rozpoczęli spotkanie od prowadzenia 0:5. Stargardzianie szybko odpowiedzieli na to serią sześciu punktów bez reakcji rywala i po zagraniu Karola Gruszeckiego byli lepsi. Później King znowu uciekał, bo swoje akcje kończyli Zac Cuthbertson oraz Przemysław Żołnierewicz. Dodatkowo aktywny był też Michale Kyser. Ostatecznie dzięki trójce Andrzeja Mazurczaka po 10 minutach było 18:23. W drugiej kwarcie goście szybko uciekli nawet na 14 punktów dzięki zagraniom Żołnierewicza i Cuthbertsona. Devon Daniels i Wesley Gordon starali się na to reagować, lekko zmniejszając straty. Zespół trenera Arkadiusza Miłoszewskiego kontrolował jednak wydarzenia na parkiecie, grając świetnie przede wszystkim w ofensywie. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 28:43.
King Szczecin po raz drugi lepszy od PGE Spójni Stargard w półfinale play-off ORLEN Basket Ligi - tym razem wygrał 78:72 i prowadzi już 2-0 w serii. Mecz nr 3 w czwartek o godz. 20:00.
Początek meczu był nerwowy dla obu drużyn, co przeniosło się na słabszą skuteczność. M. in. dzięki Devonowi Danielsowi i Stephenowi Brownowi to przyjezdni byli na prowadzeniu. Dodatkowo trójki dokładali Alex Stein i Ben Simons. Starali się na to odpowiadać przede wszystkim Andrzej Mazurczak oraz Tony Meier. Ostatecznie po rzutach wolnych Steina po 10 minutach było jednak 15:18. W drugiej kwarcie do remisu rzutem z dystansu doprowadził Matt Mobley, a później przewagę dawał Michał Nowakowski. Stargardzianie całkowicie zatrzymali się w ofensywie - sama dobra obrona nie wystarczała w tym fragmencie. Po kolejnej akcji Avery’ego Woodsona gospodarze uciekali nawet na 10 punktów. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 38:28. |
|