Emocjonujący mecz ORLEN Basket Ligi w Lublinie! Ostatecznie Polski Cukier Start wygrał z PGE Spójnią Stargard 110:108 i jest bliżej zapewnienia sobie miejsca w play-off.
Spotkanie od samego początku było bardzo ofensywne, ale toczyło się pod dyktando gospodarzy, którzy mogli liczyć m. in. na rzuty Liama O’Reilly’ego i Tomislava Gabricia - po nich mieli sześć punktów przewagi. Aktywni jednocześnie byli też Stephen Brown i Devon Daniels, dzięki czemu rywale utrzymywali się w grze. O’Reilly był jednak nie do zatrzymania, a ofensywna pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 36:27. W drugiej kwarcie po serii 0:10 i akcji 2+1 Alexa Steina stargardzianie wychodzili na prowadzenie! Po późniejszym wsadzie Adama Łapety byli już lepsi o sześć punktów. Teraz to Polski Cukier Start nie był w stanie grać w tempie przeciwników. Po zagraniu Karola Gruszeckiego po pierwszej połowie było 58:64.
PGE Spójnia Stargard pokonała po dogrywce Kinga Szczecin 103:101 w derbach Pomorza Zachodniego w ORLEN Basket Lidze.
Szczecinianie zdecydowanie lepiej weszli w to spotkanie i m. in. dzięki zagraniom Morrisa Udeze i Zaca Cuthbertsona prowadzili 11:0. Niemoc gości dopiero po blisko pięciu minutach przerwał Karol Gruszecki. Po późniejszej akcji Michale Kysera różnica wzrosła do 13 punktów. Ostatecznie po 10 minutach było 21:14. Ben Simons i Dominik Ggrudziński w drugiej kwarcie starali się nawiązać rywalizację. Po późniejszym zagraniu 2+1 Stephena Browna stargardzianie przegrywali już tylko czterema punktami. Szybko sytuację uspokoił jednak Avery Woodson. Goście nie zamierzali się poddawać, a po kolejnej akcji Grudzińskiego znowu zbliżyli się na trzy punkty. Ostatecznie dzięki trafieniu Michała Nowakowskiego pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 47:41.
Spore emocje w końcówce meczu ORLEN Basket Ligi w Słupsku! Ostatecznie King Szczecin wygrał z Icon Sea Czarnymi 78:74.
Szczecinianie lepiej weszli w to spotkanie i po kontrze wykończonej przez Andrzeja Mazurczaka prowadzili sześcioma punktami. Później Icon Sea Czarnych w grze utrzymywały trójki - chociażby MaCio Teague’a i Szymona Wójcika. Podobne rzuty trafiali jednak także Przemysław Żołnierewicz i Zac Cuthbertson. Po 10 minutach było 21:24. Teague zaraz na początku drugiej kwarty Teague doprowadził do remisu, a przewagę gospodarzom dawał Szymon Tomczak. Spotkanie było teraz jednak bardzo zacięte, a słupszczanie również nie potrafili zbudować większego prowadzenia. Ciągle świetny był Mazurczak, a trójka Avery’ego Woodsona ustawiła wynik po pierwszej połowie na 39:44.
PGE Spójnia Stargard pewnie pokonała WKS Śląsk Wrocław 93:67 w ważnym spotkaniu w kontekście walki tych drużyn o play-off ORLEN Basket Ligi.
Gospodarze świetnie weszli w to spotkanie i po wsadach Devona Danielsa i Aleksandara Langovicia było już 8:0. Wrocławianie przełamali się dopiero po czterech minutach, ale później nadal nie radzili sobie zbyt dobrze w ofensywie. Starali się to zmieniać jeszcze Daniel Gołębiowski i Hassani Gravett, ale po rzutach wolnych Alexa Steina po 10 minutach było 16:11. Drugą kwartę stargardzianie rozpoczęli od małej serii 7:0 i po kolejnych rzutach Steina mieli już nawet 12 punktów przewagi. Później ta różnica wzrosła aż do 18 punktów dzięki zagraniu Danielsa. WKS Śląsk się jednak nie poddawał - coraz lepiej prezentował się głównie Dusan Miletić. Po trafieniach Marka Klassena pierwsza połowa zakończyła się wynikiem tylko 40:31.
PGE Spójnia Stargard kontrolowała spotkanie z Tauron GTK Gliwice i wygrała 86:76 w ramach 24. kolejki ORLEN Basket Ligi.
Początek spotkania trochę lepiej układał się dla gości po trójkach Kadre Graya, ale szybkie odpowiedzi m. in. Karola Gruszeckiego zmieniały sytuację. Dodatkowo świetnie radził sobie Aleksandar Langović, a po późniejszej akcji Wesa Gordona różnica wynosiła osiem punktów. Martins Laksa odpowiadał trójkami, ale dzięki trafieniu Alexa Steina po 10 minutach było 27:19. W drugiej kwarcie debiutujący Chris Czerapowicz, a także Gray utrzymywali Tauron GTK w grze. Dwie szybkie kontry stargardzian sprawiały jednak, że przewaga wynosiła nawet 10 punktów. Skończyło się to na serii 14:0 i po rzutach wolnych Langovicia różnica wzrosła aż do 20 punktów. Pierwsza połowa zakończyła się ostatecznie wynikiem 52:35.
King Szczecin zdecydowanie lepszy od Dzików Warszawa - 90:72 - w spotkaniu 24. kolejki ORLEN Basket Ligi.
Po wyrównanym początku spotkania, lepiej zaczął prezentować się zespół trenera Arkadiusza Miłoszewskiego. Po akcjach Morrisa Udeze miał pięć punktów przewagi. Później aktywny był Michale Kyser, a dodatkowo swoje pierwsze punkty zdobywał debiutujący Matt Mobley. Odpowiedzi Isaiah Crawleya to za mało na rozpędzonych rywali. Po 10 minutach było 24:17. W drugiej kwarcie King radził sobie jeszcze lepiej, co było możliwe także dzięki postawie Filipa Matczaka. Po późniejszych trójkach Mobleya różnica wzrosła do 15 punktów. Dziki nie mogły dotrzymać kroku gospodarzom w ofensywie. Później straty lekko zmniejszyli Nicholas McGlynn oraz Matt Coleman. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 43:33.
King Szczecin pewnie pokonał Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 95:84 w niedzielnym meczu 23. kolejki ORLEN Basket Ligi.
Lepiej w to spotkanie weszli gospodarze, którzy po trafieniu z dystansu Avery’ego Woodsona prowadzili 8:3. Później przyjezdni potrafili jednak wychodzić na prowadzenie - m. in. dzięki trójkom Pawła Kikowskiego. Spotkanie cały czas było bardzo wyrównane, ale ostatecznie po trafieniu Przemysława Żołnierewicza po 10 minutach było 17:15. Drugą kwartę King rozpoczął od trójek Tony’ego Meiera oraz Andrzeja Mazurczaka. Później uciekał nawet na 12 punktów po zagraniu Michale Kysera. Zielonogórzanie nie zamierzali się poddawać i krok po kroku zmniejszali straty. Po akcji 2+1 Marcina Woronieckiego przegrywali już tylko trzema punktami. Ostatecznie po trafieniach Michała Nowakowskiego pierwsza połowa zakończyła się jednak wynikiem 45:36.
MKS Dąbrowa Górnicza znowu był świetny w ataku i w jedynym piątkowym meczu ORLEN Basket Ligi pokonał PGE Spójnię Stargard 93:83.
Początek spotkania należał do przyjezdnych, którzy po trafieniach Xeyriusa Williamsa mieli siedem punktów przewagi. Stargardzianie odpowiedzieli jednak na to serią 7:0 i po rzutach wolnych Devona Danielsa był już remis. Później do ataku włączył się Marc Garcia - dzięki jego kolejnym trafieniom po 10 minutach było 19:26. Drugą kwartę od małej serii 5:0 rozpoczął MKS i po trójce Marcina Piechowicza był już lepszy o 12 punktów. Aktywny Alex Stein starał się na to reagować, a po późniejszym rzucie z dystansu Karola Gruszeckiego gospodarze tracili już tylko sześć punktów. Dąbrowianie starali się nie pozwolić na wiele więcej i teraz kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 37:51. |
|