Trefl Sopot pokonał w poniedziałek Kinga Szczecin 88:84 i tym samym przegrywa już tylko 2-3 w finale play-off ORLEN Basket Ligi! Mecz nr 6 w czwartek o godz. 20:00.
Zdecydowanie lepiej w spotkanie weszli gospodarze, którzy mogli liczyć na Geoffreya Groselle’a. Po trójce Paula Scruggsa mieli dziewięć punktów przewagi! Bardzo aktywny z drugiej strony był Przemysław Żołnierewicz - dzięki niemu szczecinianie odrabiali straty. Po trójce Avery’ego Woodsona mieli już przewagę! Ostatecznie trafienie z dystansu Scruggsa ustaliło wynik po 10 minutach na 24:23. W drugiej kwarcie Trefl znowu potrafił uciec na cztery punkty dzięki zagraniom Schenka i Groselle’a, ale rywale ciągle byli blisko, bo swoje akcje kończyli m. in. Michale Kyser i Andrzej Mazurczak. Po późniejszym trafieniu Benedeka Varadiego sopocianie byli jednak lepsi aż o siedem punktów. Pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 45:41.
King Szczecin w piątek pokonał Trefla Sopot 81:76, prowadzi w serii już 3-1 i jest o krok od mistrzostwa ORLEN Basket Ligi! Mecz nr 5 w poniedziałek o godz. 20:00.
Początek spotkania był wyrównany, chociaż to Trefl miał inicjatywę ofensywną - głównie dzięki trafieniom Geoffreya Groselle’a i Benedeka Varadiego. Później do remisu doprowadzali jednak Morris Udeze i Michale Kyser, a prowadzenie dawał Zac Cuthbertson. M. in. dzięki Mattowi Mobleyowi po 10 minutach było 23:22. Trochę lepiej w drugą kwartę weszli sopocianie, ale trójka Avery’ego Woodsona ponownie dawała przewagę gospodarzom. Niezły fragment Jarosława Zyskowskiego po chwili znowu zmieniał sytuację! Ostatecznie dzięki akcji Paula Scuggsa to Trefl wygrywał po pierwszej połowie 35:36.
King Szczecin od drugiej kwarty kontrolował wydarzenia na parkiecie, wygrał z Treflem Sopot 75:59 i dzięki temu prowadzi 2-1 w serii finałowej ORLEN Basket Ligi. Mecz nr 4 w piątek o godz. 20:00.
Od początku to gospodarze mieli małą przewagę - było to możliwe dzięki trafieniom z dystansu Avery’ego Woodsona. Odpowiadali jednak na to Jarosław Zyskowski i Geoffrey Groselle, a do remisu doprowadził Andy Van Vliet. Ostatecznie po rzucie wolnym Przemysława Żołnierewicza po 10 minutach było 15:14. W drugiej kwarcie Benedek Varadi dość szybko dawał przewagę Treflowi. Na odpowiedź szczecinian nie trzeba było długo czekać, a dzięki zagraniu Michale Kysera to gospodarze byli już lepsi o sześć punktów. Zespół trenera Żana Tabaka ciągle nie mógł odnaleźć rytmu w ataku. Z kolei po rzutach wolnych Kacpra Borowskiego i trafieniu Żołnierewicza różnica wzrosła do 12 punktów. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 34:22.
WKS Śląsk Wrocław pokonał PGE Spójnię Stargard 87:85 w drugim meczu serii i tym samym wywalczył brązowe medale ORLEN Basket Ligi!
Stargardzianie musieli radzić sobie bez Wesa Gordona i Adama Łapety, ale mimo tego na początku meczu inicjatywa ofensywna była właśnie po ich stronie - dzięki trafieniu Stephena Browna byli lepsi o cztery punkty. WKS Śląsk ciągle był jednak bardzo blisko, a po trójce Jakuba Nizioła wychodził nawet na prowadzenie. Ostatecznie po jego wsadzie po 10 minutach było 25:22. W drugiej kwarcie wrocławianie zaczęli budować większą przewagę - dobrze wykorzystywali możliwości Dusana Mileticia. Dzięki kolejnej akcji Serba różnica wynosiła nawet 10 punktów. Przyjezdni wracali do gry, bo mogli liczyć na trafienia Bena Simonsa oraz Alexa Steina. Kolejna trójka tego pierwszego oznaczała już remis! Dzięki rzutom wolnym Sauliusa Kulvietisa pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 49:47.
WKS Śląsk Wrocław czy PGE Spójnia Stargard? Już we wtorek poznamy brązowego medalistę ORLEN Basket Ligi w sezonie 2023/24!
W pierwszym spotkaniu między tymi drużynami WKS Śląsk wygrał 88:83. Samo zwycięstwo w dwumeczu nie jest jednak kluczowe, a właśnie jego rozmiar. Ten wynik oznacza, że zespół z Wrocławia ma pięć punktów przewagi przed rewanżem. Zespół trenera Miodraga Rajkovicia może więc we wtorek nawet przegrać, ale różnicą nie większą niż cztery punkty. W przypadku zwycięstwa PGE Spójni pięcioma punktami, zobaczymy dogrywkę.
Trefl Sopot w niedzielę pokonał Kinga Szczecin 84:81 i tym samym doprowadził do remisu w serii finałowej ORLEN Basket Ligi! Mecz nr 3 w środę o godz. 20:00.
Andrzej Mazurczak na początku spotkania brał grę na siebie i dzięki temu to przyjezdni prowadzili. Sopocianie z kolei nie potrafili rozkręcić się w ofensywie. Później z dystansu zaczął trafiać jednak Jarosław Zyskowski, a po akcji Aarona Besta był już remis! Teraz mecz zdecydowanie się wyrównał. Ostatecznie po trafieniu Michale Kysera po 10 minutach było 18:19. Paul Scruggs szybko w drugiej kwarcie dawał przewagę ekipie z Sopotu. Później to szczecinianie byli lepsi o cztery punkty, ale również mieli słabsze momenty w ataku. Po chwili jednak więcej energii dodawał Avery Woodson, a dzięki trafieniu z dystansu Tony’ego Meiera różnica wzrosła do siedmiu punktów. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 35:39.
WKS Śląsk Wrocław wygrał na wyjeździe z PGE Spójnią Stargard 88:83 w pierwszym meczu o brązowe medale ORLEN Basket Ligi. Rewanżowe spotkanie w Hali Stulecia we wtorek o godz. 20:00.
Stargardzianie weszli w ten mecz z ogromną energią i po zagraniu Damiana Krużyńskiego prowadzili już 7:0. Goście długi mieli problemy z ofensywą, ale późniejsze akcje Dusana Mileticia oraz Jakuba Nizioła pozwoliły nawiązać rywalizację. Rzut wolny tego drugiego oznaczał nawet remis. Ostatecznie m. in. dzięki Łukaszowi Kolendzie i Sauliusowi Kulvietisowi po 10 minutach było 23:25. W drugiej kwarcie sytuację zmieniał ponownie Ben Simons, ale spotkanie ciągle było bardzo wyrównane. Do kolejnego remisu doprowadzał m. in. Nizioł. Obie ekipy nie potrafiły jednak zbudować bezpiecznej przewagi. Rzut wolny Stephena Browna ustalił wynik pierwszej połowy na 43:42.
Po emocjonującej końcówce King Szczecin pokonał Trefla Sopot 82:73 w pierwszym meczu finału ORLEN Basket Ligi!
Akcje wykończone przez Geoffreya Groselle’a i Andy’ego Van Vlieta sprawiały, że na początku to gospodarze mieli pięć punktów przewagi. King miał spore problemy w ataku i dopiero późniejsze trafienia Tony’ego Meiera pozwalały nawiązać rywalizację. Po chwili zagranie Michale Kysera dawało już przewagę szczecinianom. Ostatecznie po 10 minutach było 14:16. W drugą kwartę zespół trenera Arkadiusza Miłoszewskiego wszedł z większą energią i po efektownie wykończonej kontrze przez Morrisa Udeze był lepszy nawet o osiem punktów. To nie było koniec świetnej ofensywy przyjezdnych! W pewnym momencie przewaga wzrosła do 13 punktów dzięki trójce Avery’ego Woodsona. Starali się to jeszcze zmieniać aktywny Groselle oraz Scruggs, ale pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 29:38. |
|