Espadon przegrywa w czterech setach
Miłe złego początki - tymi słowami można określić to, co przydarzyło się dziś (17.02) ekipie z Pomorza Zachodniego. Szczecinianie prowadzili na wyjeździe 1:0 w setach, ale trzy kolejne partie padły łupem GKS-u Katowice.
W sobotnim spotkaniu trener Michał Gogol zdecydował się postawić na Justina Duffa i Bartosza Gawryszewskiego na środku siatki, Michała Ruciaka i Marcina Wikę na przyjęciu, Eemiego Tervaporttiego na rozegraniu oraz Mateusza Malinowskiego w ataku. Pozycję libero dzielili między sobą Adrian Mihułka (przyjęcie) i Marcin Jaskuła (obrona).
W pierwszej fazie inauguracyjnej partii ciężar ataku wzięli na siebie Wika oraz Malinowski. GKS odpowiadał punktami środkowego Pawła Pietraszki i przyjmującego Gonzalo Quirogi, a na tablicy wyników było remisowo. W połowie seta gospodarzom udało się odskoczyć (15:12), ale dwa dobre ataki Ruciaka pozwoliły znów doprowadzić do stanu równowagi (17:17). W następnych minutach znakomicie zaprezentował się Malinowski, który najpierw zapunktował zagrywką, a później kilka razy świetnie spisał się w ataku ze skrzydła. Zawodnik szczecinian zakończył inauguracyjną partię z dorobkiem dziesięciu punktów i w dużym stopniu przyczynił się do tego, że Espadon objął prowadzenie w meczu (25:22).
Po udanym pierwszym secie drugi zaczął się od falstartu. GKS błyskawicznie wyszedł na 3:0 i trener Gogol już na starcie poprosił o przerwę. Po powrocie na parkiet nadal rządzili gospodarze, tym razem dowodzeni przez skutecznie grającego w tym okresie Karola Butryna (9:2). Minuty mijały, a dominacja zespołu Piotra Gruszki nawet przez chwilę nie ulegała wątpliwości. Set był krótki i zakończył się bardzo przekonującym wynikiem 25:14 na korzyść katowiczan. Przed trzecią partią miała miejsce regulaminowa, 10-minutowa przerwa. I od razu było widać, że to zejście do szatni przydało się zawodnikom, bo tę część meczu Espadon zaczął bardzo obiecująco. Tervaportti miał komfort rozegrania, zróżnicował grę w ataku i dzięki temu punktowali w zasadzie wszyscy, a GKS miał problem z ustawieniem szczelnego bloku (10:6). Niestety, po chwili wróciły demony z poprzedniego seta. Szczecinianie zablokowali się w jednym z ustawień, popełnili kilka błędów własnych i stracili całą przewagę, a w meczu znów zrobiło się remisowo. Do końca tej partii wynik pozostawał sprawą otwartą. Przy stanie 24:23 dla katowiczan zdecydowała akcja, w której blokiem na Marcinie Wice popisał się Emanuel Kohut. W czwartej odsłonie sobotniej konfrontacji siatkarze Espadonu znaleźli się już pod ścianą. Ewentualna przegrana sprawiała, że zakończą spotkanie z zerowym dorobkiem punktowym, a wzbogacony o trzy „oczka” GKS wyprzedzi ich w tabeli. Zawodnicy Piotra Gruszki marzyli o takim scenariuszu i dlatego już od samego początku tego seta rzucili się do ataku (5:1). W następnych akcjach szczecinianie zbliżali się do rywali, a później sytuacja znów się pogarszała. Katowiczanie przez większość czasu utrzymywali 3-4 punktową przewagę i pewnym krokiem zmierzali w kierunku upragnionego zwycięstwa. Trener Gogol próbował dać impuls drużynie zmianami, ale ostatecznie nie udało się dogonić przeciwników i mecz zakończył się rezultatem 3:1 dla GKS-u. GKS Katowice - Espadon Szczecin 3:1 Sety: 22:25, 25:14, 25:23, 25:18 Espadon: Duff, Malinowski, Ruciak, Wika, Tervaportti, Gawryszewski oraz Mihułka (l), Jaskuła (l), Kowalski, Gałązka, Menzel. GKS: Komenda, Quiroga, Kohut, Butryn, Kapelus, Pietraszko oraz Stańczak (l), Mariański (l), Stelmach.
ďż˝rďż˝dďż˝o: materiały prasowe Espadon
relacjďż˝ dodaďż˝: pszczolek |
|