GKS wywozi zaliczkę ze Szczecina
W rywalizacji o jedenaste miejsce w tabeli na razie więcej powodów do radości ma GKS Katowice. Zespół Piotra Gruszki pokonał w Netto Arenie Stocznię Szczecin 3:2 i znacząco przybliżył się do realizacji zamierzonego celu.
Do ostatniego w tym sezonie meczu na własnym parkiecie biało-niebiescy przystąpili w niezmienionym składzie. Na rozegraniu rozpoczął Eemi Tervaportti, środkowymi byli Bartosz Gawryszewski i Janusz Gałązka, parę przyjmujących stanowili Marcin Wika oraz Michał Ruciak, a na ataku prezentował się znajdujący się ostatnio w bardzo wysokiej dyspozycji Mateusz Malinowski. Pozycję libero tym razem dzielili między siebie Adrian Mihułka (przyjęcie) i Marcin Jaskuła (obrona).
Pierwsza partia środowego pojedynku była tak wyrównana, że dopiero w jej końcowej fazie jedna z drużyn zdołała uzyskać chociaż dwupunktowe prowadzenie. Stało się to przy wyniku 21:19, kiedy GKS wyprowadził skuteczną kontrę i zbudował właśnie taką minimalną przewagę. Goście zdołali utrzymać koncentrację, nie wypuścili szansy z rąk i rozstrzygnęli inauguracyjną odsłonę spotkania na swoją korzyść (25:22).
W drugim secie podopieczni Piotra Gruszki odskoczyli przy stanie 15:15, kiedy udało im się zdobyć trzy punkty z rzędu. Dobrze grał Karol Butryn, który nie pierwszy raz udowodnił, że mecze ze szczecinianami należą do jego ulubionych. Swoje w ataku dołożył też Robert Sobański i katowiczanie podwyższyli prowadzenie w meczu (25:20). Kibice w Netto Arenie liczyli, że po 10-minutowej przerwie zespół poderwie się do walki i spróbuje odwrócić losy spotkania. I trzeba uczciwie powiedzieć, że te życzenia zaczęły się spełniać. Zawodnicy Michała Gogola byli skuteczniejsi, bronili więcej piłek i po raz pierwszy w tym meczu sami wyszli na trzypunktowe prowadzenie. Znajdujący się pod ścianą szczecinianie walczyli i w końcu dopięli swego. Dobrze prezentowali się między innymi Malinowski oraz Wika i w całym spotkaniu zrobiło się już tylko 1:2 (25:20). W czwartej odsłonie najważniejszy był zryw Stoczni w połowie seta. Miejscowi skutecznie pograli na kontrze, uciekli przeciwnikom i po udanym ataku Malinowskiego doprowadzili do tie-breaka. W tym lepiej wystartowała ekipa Piotra Gruszki i to ona schodziła na zmianę stron z wynikiem 8:6. W drugiej części piątego seta Emanuel Kohut popisał się efektownym asem serwisowym i sytuacja Stoczni zrobiła się bardzo ciężka (7:10). W końcówce gospodarze zdołali jeszcze wyciągnąć wynik z 8:13 na 13:14, ale ostatnie słowo należało do przeciwników. Finalnie to katowiczanie opuszczają Pomorze Zachodnie z tarczą i są w lepszej sytuacji przed rewanżem. Drugie spotkanie zostanie rozegrane już w najbliższą sobotę. Jeśli Stocznia nadal chce myśleć o zajęciu jedenastego miejsca, musi pokonać rywala na wyjeździe, a później triumfować w „złotym secie”. Stocznia Szczecin 2:3 GKS Katowice Sety: 22:25, 20:25, 25:20, 25:21, 13:15. Stocznia: Gałązka, Malinowski, Ruciak, Wika, Tervaportti, Gawryszewski oraz Mihułka (l), Jaskuła (l), Kluth, Kowalski, Menzel. GKS: Butryn, Kapelus, Pietraszko, Fijałek, Kohut, Sobański oraz Mariański, Witczak, Komenda, Krulicki., Quiroga, Stelmach, Kalembka.
�r�d�o: Biuro Prasowe Stoczni Szczecin
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|