Czeka nas ciężka zima
Na pewno nie był to mecz, który opowiadać będziemy wnukom. Prędzej już goście, którzy tym samym sprawili bardzo miły prezent urodzinowy swojemu prezesowi Jarosławowi Burzakowi, który od 10 lat odbudowuje ten klub, bardzo dużo dokładając z własnej kieszeni. Znamy ten ból i doceniamy, przez co w sposób szczególny przyłączamy się do gratulacji i urodzinowych życzeń.
Natomiast co do tego, czy zwycięstwo jest sprawiedliwe możemy dyskutować. Na pewno jednym ani drugim nie można odmówić determinacji. Mecz był ogólnie wyrównany, ale do 60 minuty sytuacje podbramkowe tworzyła Flota.
Okazje mieli (bądź strzelali minimalnie niecelnie z daleka) w pierwszej połowie Iskra, Prawucki, Kopeć, Bedliński i Kołat. Ze strony gości strzał Chyły w 6 minucie minimalnie obok bramki.
Trwało to jeszcze przez kwadrans po przerwie. W tym czasie najpierw Chyła oddał niecelny strzał z daleka, ale potem w sytuacji sam na sam znalazł się Iskra, a Kołat trafił w słupek. W 58 minucie Flota wreszcie dopięła swego. Kopeć z wolnego podał na prawe skrzydło, skąd Kołat wrzucił w pole karne, gdzie Iskra trafieniem z pierwszej piłki pod poprzeczkę uzyskał prowadzenie. Wydawało się, że wszystko idzie ku dobremu, ale 4 minuty później Gross wykorzystał wrzutkę z prawej strony od Greli i głową wyrównał. Flota ruszyła ponownie do natarcia, strzał zza pola karnego Bedlińskiego o półtora metra minął słupek, z kolei uderzenie Kopcia z bocznej linii pola bramkowego obronił Skoczyk. Skuteczna za to okazała się kontra gości w 70 minucie, kiedy długą piłką wrzuconą przez Silskiego Gross przy pomocy głowy przelobował Kusztana i choć piłkę wybijał jeszcze Helt, to jednak uczynił to już za linią bramkową, więc koszalinianie uzyskali tym samym zwycięskiego gola. Od tego momentu zdecydowanie dominowali już goście, choć doskonałą okazję miał jeszcze Jóźwiak, ale jego strzał minął nieznacznie długi słupek. Poza tym jednak gra była już pod kontrolą Gwardii, która tuż przed końcem meczu omal nie zdobyła trzeciego gola, na szczęście piłkę z bramki wybił Szewczuk. A więc porażka, która nie musiała nastąpić. W końcówce rundy napotkała nas jakaś klątwa zespołów środkowopomorskich. Trzy ostatnie mecze u siebie z drużynami z tego terenu (Kotwica, Bałtyk, Gwardia) zakończyły się bowiem porażkami Floty po bramkach w drugiej części gry. Bardzo ważną rolę w tym meczu odegrała psychika. Przy stanie 0-0 oba zespoły grały nerwowo i popełniały błędy. Po zdobyciu prowadzenia przez Flotę nastąpiła kosztowna chwila rozluźnienia, natomiast bramki strzelone przez Gwardię uspokoiły ją na tyle, że poczuła się jak ryba w wodzie. Dlatego wygrała. Sytuacja naszego zespołu w tabeli jest więc poważna, ale na podsumowanie całości przyjdzie czas.
�r�d�o: http://mksflota.swinoujscie.pl/old/Waldemar Mroczek
relacjďż˝ dodaďż˝: TUPACK |
|