Cyrk w mieście.
Czy to mecz? Czy to spotkanie starych znajomych? Czy to Cyrk Zalewski?
Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania, jednak patrząc na ilość plakatów na mieście oraz to co działo się wczoraj na Tenisowej 33 to chyba jednak był to Cyrk. Nie było zwierząt (dziki tym razem dały sobie spokój z murawą), ale za to było wyciąganie dziwnych rzeczy z kapelusza (w tym przypadku karny), spora grupa klaunów i akrobacji. Dziwne to było widowisko, ale dziwniejsze były decyzje sędziego, który nie potrafił zapanować nad piłkarzami, rozdając kartki w niejasnych sytuacjach, gwiżdżąc niekiedy w odwrotną stronę. Na korzyść obu drużyn, żeby była jasność. Co do samego meczu, to pierwsza połowa obfitowała w kilka sytuacji zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Świetnie spisywał się między słupkami Kacper Kujawa, który po raz kolejny wyciągnął kilka znakomitych piłek. Na trybunach padło nawet hasło "Ty, patrz - ten jaki Szczęsny!". Miło, chociaż musimy przestrzec Kacpra, żeby nie palił fajek pod prysznicem, bo wiemy, że to może trochę skomplikować karierę bramkarską 🙂 KS Sztorm Szczecin najgroźniej atakował jednak ze stałych fragmentów, głównie z rzutów rożnych, ale to w zasadzie żadna nowość. Jest tam kilku specjalistów od grania głową. Z drugiej zaś strony dogodną sytuację sam na sam zmarnował Sebastian Gellera, a kilkanaście minut później Adrian Tenentka. Pierwsza połowa zatem zakończyła się bezbramkowym remisem. Co najgorsze, obaj snajperzy nie dokończyli tego spotkania i niestety czeka ich dłuższa przerwa. Życzymy zdrowia Panowie i czekamy na wasz powrót. W drugiej połowie, mimo mniejszej ilości kibiców na trybunach zaczął się wcześniej wspomniany cyrk. Napastnik gości wygrał pojedynek główkowy, po czym obrońca Victorii upadając na murawę zderzył się z nim. Sędzia pokazał na wapno, a napastnik o pseudonimie AŁA odwalił niezły pokaz aktorstwa, chociaż po 20 sekundach był zdrowy jak koń na wyścigach. Sztormowcy karnego zamienili na bramkę, ale od tego momentu więcej było krzyku, akrobacji, wymuszania decyzji na sędzim niż gry w piłkę. Niedługo później rywale podwyższyli na 2-0 po ładnym dośrodkowaniu z lewej strony do pana AŁA, który.. jakże by inaczej, obolałą, kontuzjowaną głową skierował piłkę do siatki. Zawodnicy gospodarzy starali się atakować czego efektem była bramka Aleksandra Glińskiego. Po zejściu Adriana Tenentki oraz braku Sebastiana Gellery w ofensywie zawodnicy Victorii już zbyt mocni. W środku pola gra wyglądała nieźle, do momentu podania do przodu, gdzie ciągle brakowało albo zawodnika, albo precyzji. W końcówce meczu zawodnicy gospodarzy stracili jeszcze dwie bramki i mecz zakończył się wynikiem 1-4. Nie ma więcej co dodawać, ale gospodarze nie byli drużyną słabszą. Znowu zawiodła gra w ofensywie, brakowało konsekwencji. Dziękujemy kibicom za pojawienie się w ten słoneczny dzień na boisku przy ul. Tenisowej. relacjďż˝ dodaďż˝: osmolsky |
|