Z tarczą z Polic
Mamy to! Pojechali pełni wiary we własne możliwości i z perspektywy meczu konsekwentnie dążyli do postawionego celu jakim były trzy punkty. Po ostatnim gwizdku sędziego Bieńka wspólnie mogliśmy świętować kolejne choć pierwsze i nie ostatnie w rozpoczynającej się rundzie wiosennej zwycięstwo pokonując tamtejszego Chemika 2:1.
Katami policzan okazali się Piotrek Rymar oraz niezawodny Krzysztof Filipowicz. Gospodarze ukąsili Nas trafieniem Dąbrowskiego do którego przyczynił się niewątpliwie Nasz golkiper Kuba Banaś. Nie mniej jednak cieszy komplet punktów na trudnym terenie.
Sobotnie starcie poprzedził krótki wstęp odnośnie tego co dzieje się u Naszych wschodnich sąsiadów, obydwie ekipy solidaryzowały się z tamtejszą ludnością oraz wspólnie wysłuchały hymnu Ukrainy, szczególnie przeżywał to w głębi serca Nasz popularny Dima.
Gdy już sędzia Bieniek 'dał znać' byśmy rozpoczęli grę to bez wahania ruszyliśmy do ataku. Chemicy nie pozostawali dłużni i tak naprawdę to oni pierwsi wpakowali piłkę do Naszej bramki faulując przy tym dębnowskiego golkipera. W szeregach Dębu zapaliła się lampka ostrzegawcza no i postąpili tak jak winno się czynić. Ruszyli na bramkę gospodarzy, wywalczyli rzut rożny po którym popularny Rymek ładnym strzałem głową pokonał Adriana Piekutowskiego. W dziesiątej minucie spotkania wyszliśmy na prowadzenie. Podrażnieni policzanie ruszyli do odrabiania strat, My zaś dobrze interweniowaliśmy w defensywie lub też jeśli już musiał to wybornie bronił Banaś. Aż po dwóch kwadransach Naszemu bramkarzowi przydarzył się kiks i policzanie dopięli swego za sprawą wspomnianego już Dąbrowskiego. Zezłoszczeni goście starali się opanować piłkę lecz z biegiem minut wkradała się nerwowość którą próbowali wykorzystać piłkarze Chemika, na nic to się jednak zdało, po trzech kwadransach sędzia Bieniek zakończył pierwszą połowę wynikiem 1:1. Zmotywowani przez trenera Michniewicza dębnianie na drugie czterdzieści pięć minut wyszli z jednym nakreślonym celem i udało się go zrealizować w 58-mej minucie kiedy to fantastycznie mimo ataków obrońców gospodarzy piłkę w siatce umieścił Krzysztof Filipowicz. Nielicznie (choć taką postawę cenimy) zgromadzeni kibice gości głośno dali o sobie znać ciesząc się razem z piłkarzami Dębu. Chemicy ruszyli do odrabiania strat po raz drugi ale tu już duet Banaś-defensorzy funkcjonował bez zarzutów. Szczególnie aktywni w szeregach gospodarzy byli Dawid Szala oraz Konrad Data jednak to dębnianie górą wychodzili z kolejnych pojedynków a na szpicy policzan kąsał aktywny Filipowicz. Końcówka obfitowała w wiele akcji podbramkowych jednakże zgromadzeni na stadionie przy Siedleckiej kibice nie zobaczyli już ani jednej bramki. Ostatecznie dębnianie wywieźli z Polic jakże cenne trzy oczka i po niedzielnym odpoczynku będą szykować się do kolejnego starcia którego podejmą na własnym boisku. Przy Gorzowskiej w przyszłą niedzielę zmierzą się z Sokołem Karlino.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: pierin |
|