Mechanik lepszy od osłabionego Płomienia.
Niestety, osłabienia Płomienia w meczu z Mechanikiem okazały się zbyt duże, by ekipa z Jeżyczek podjęła równorzędną walkę z Boboliczanami. Do wymienionych w zapowiedzi meczowej nieobecnych zawodników Płomienia dołączyli jeszcze - Sławomir Miękus, Łukasz Parus oraz Marek Śmiech i w zaistniałej sytuacji o obliczu gry ekipy z Jeżyczek, w głównej mierze musieli decydować zawodnicy grający do tej pory niewiele, bądź nie grający dotąd wcale. Sytuację starał się ratować Mariusz Jacewicz, który w obliczu braków kadrowych, postanowił pod groźbą kary dyscyplinarnej (służby mundurowe) nie jechać do pracy, a Kamil Borowski "urwał" się z uroczystości rodzinnej (był chrzestnym) i dojechał na ostatnie minuty meczu. Mimo takich osłabień, przy odrobinie szczęścia, była szansa oby wywieźć z Bobolic remis, ale dodajmy od razu, że gospodarze byli w tym spotkaniu drużyną dużo lepszą i w pełni zasłużyli na 3 punkty.
Mecz rozpoczął się od ataków gospodarzy, którzy jak najszybciej chcieli wykorzystać fakt, że goście z Jeżyczek grają w eksperymentalnym zestawieniu i mają spore problemy z komunikacją i ustawieniem się na boisku. Właśnie na skutek nieporozumienia w kryciu, już w 13 min. gry miejscowi objęli prowadzenie. Piłkę na lewej stronie boiska dostał Michał Grześkowiak i przez nikogo nie atakowany, podholował futbolówkę do pola karnego Płomienia, skąd mocnym strzałem w "długi" róg dał prowadzenie Mechanikowi. Płomień w tym czasie jedyne zagrożenia pod bramką gospodarzy stwarzał po stałych fragmentach gry. Trzykrotnie z rzutów wolnych groźnie strzelał kapitan Płomienia, Marcin Kołodziej, ale albo strzały były minimalnie niecelne, albo udanie interweniował miejscowy golkiper. W 34 min. bliski podwyższenia rezultatu był Kazimierz Misztal, ale jego mocny strzał wylądował na poprzeczce bramki gości. 120 sek. później ładny strzał z dystansu M. Grześkowiaka nieznacznie minął "okienko" bramki Płomienia. Ostatnie fragmenty tej części spotkania należały do gości. Po indywidualnych akcjach strzelali Wojciech Bartkowiak i Michał Kopal, a w doliczonym czasie gry sam na sam z bramkarzem Mechanika znalazł się Piotr Cybulski. Grający pierwszy raz od początku spotkania młody napastnik Płomienia minął golkipera gospodarzy i znalazł się sam przed pustą bramką. Niestety zbyt mocno wypuścił sobie piłkę w lewą stronę i nadbiegający obrońcy zdążyli zablokować ten strzał. Zamiast wyrównania mieliśmy więc rzut rożny, po którym sędzia zakończył tą część meczu. Druga odsłona tego spotkania powinna rozpocząć się szczęśliwie dla przyjezdnych. W 48 min. gry w doskonałej sytuacji znalazł się W. Bartkowiak. Będąc sam na sam z bramkarzem gospodarzy zderzył się z nim i zamiast wyrównania, obu trzeba było udzielać ... pomocy medycznej. Miejscowi odpowiedzieli 3 min. potem. Po wymanewrowaniu obrony Płomienia oko w oko z bramkarzem gości znalazł się K. Misztal. Radosław Grzebień wygrał tą próbę nerwów i końcem buta wybił piłkę na róg. W 63 min. na rajd prawą stroną zdecydował się M. Jacewicz. Z impetem wpadł w pole karne, lecz kąt z jakiego zmuszony był strzelać był zdecydowanie zbyt ostry i piłka padła łupem miejscowego bramkarza. Gospodarze podwyższyli w 69 min. spotkania. Po rzucie rożnym najwyżej w polu karnym gości wyskoczył Wojciech Grześkowiak i mocnym strzałem głową zdobył drugiego gola dla Boboliczan. Po stracie tej bramki Płomień przeszedł na ustawienie 3-4-3 i już po 120 sek. zanotował kontaktowe trafienie. Akcję zapoczątkował P. Cybulski, zagrał dokładną piłkę do M. Kopala, a ten kapitalnym podaniem na tzw. "jeden kontakt" obsłużył W. Bartkowiaka. Wojtek w pełnym biegu, mocnym strzałem pod poprzeczkę nie dał żadnych szans golkiperowi Mechanika. Ekipa z Jeżyczek pod koniec spotkania za wszelką cenę próbowała doprowadzić do wyrównania. Zrozumiałym jest, że w takim układzie musieli się odkryć co było wodą na młyn dla miejscowych. Przeprowadzali oni mnóstwo kontr, ale jakoś defensywie Płomienia udało się już więcej bramek nie stracić. Sami z kolei w samej końcówce mieli jeszcze 3 dobre okazje do wyrównania. W 87 min. po raz kolejny z rzutu wolnego uderzał M. Kołodziej i ta próba była zdecydowanie najlepsza, gdyż precyzyjnie uderzoną piłkę w fenomenalny sposób wybronił miejscowy bramkarz tym samym walnie przyczyniając się do pierwszej wygranej Boboliczan na swoim terenie. Jeszcze w 89 min. groźnie uderzał W. Bartkowiak, ale jego strzał minął bramkę gospodarzy. Ten sam zawodnik w ostatnich sekundach gry znalazł się sam przed bramką miejscowych, ale akcję przerwał arbiter dopatrując się pozycji spalonej i w takich okolicznościach Płomień przegrał 3 kolejny wyjazdowy mecz ligowy. Teraz przed drużyną z Jeżyczek 1,5 tygodnia przerwy, gdyż mecz 9 kolejki spotkań ze Zrywem Kretomino na prośbę Płomienia (ślub pomocnika ekipy z Jeżyczek, Sławka Miękusa) został przełożony na koniec rundy. Tak więc kolejnym rywalem Płomienia będzie drużyna Hubertusa Biały Bór, z którą do Płomień jako gospodarz zmierzy się w IV rundzie Pucharu Polski KOZPN. Miejmy nadzieję, że do tego czasu polepszy się sytuacja kadrowa w klubie i Płomień w kolejnych meczach będzie walczył już o pełną pulę. relacjďż˝ dodaďż˝: panisantor |
|