
Spotkanie już od pierwszej minuty ułożyło się po myśli koszalinianek, które szybko wyszły na prowadzenie. Z linii siedmiu metrów trzykrotnie celnie rzucała
Sylwia Lisewska. Po pięciu minutach gry gospodynie prowadziły już
4:0. Od tego momentu grę w obronie poprawiły przyjezdne, które powoli zaczęły się rozkręcać. Nie potrafiły jednak tego wykorzystać, ponieważ świetnie w bramce spisywała się
Izabela Czarna. Na szczęście po kilku minutach przestoju, akademiczki zaczęły grać to do czego przyzwyczaiły swoich kibiców. Szybka i skuteczna gra w ataku pozwoliła wypracować przewagę nad rywalkami. Końcówka pierwszej połowy należała do koszalinianek, które za sprawą świetnej gry
Aleksandry Kobyłeckiej i
Sary Garović wypracowały bezpieczną przewagę. Tuż po końcowej syrenie rzut wolny wykonywała jeszcze
Monika Odrowska. Był to rzut wolny bezpośredni. Przyjezdne szczelnie ustawiły obronne, nie uchroniło to ich jednak przed stratą bramki. Akademiczki na przerwę schodziły z zaliczką sześciu bramek
16:10.

Podobnie jak pierwsza połowa, druga także dobrze ułożyła się dla szczypiornistek z Koszalina, które grały swoje i powiększały przewagę, która w pewnym momencie wynosiła już dziewięć bramek. Później do głosu doszły podopieczne trenera
Henryka Rozmiarka, które zaczęły odrabiać stratę. Przyjezdne rzuciły sześć bramek z rzędu przy jednym celnym rzucie gospodyń. Szybko na taki obrót sprawy zareagował trener
Reidar Moistad, który wziął czas. Przerwa norweskiego szkoleniowca nie przełożyła się na grę akademiczek, które na piętnaście minut przed zakończeniem spotkania prowadziły różnicą ledwie czterech bramek. Dopiero zmiany w zespole przyniosły korzystny rezultat w postaci lepszej gry i bramek. Na parkiecie pojawiła się m.in doświadczona
Tatiana Bilenia. Dzięki temu koszalinianką udało się znów odjechać na bezpieczną przewagę siedmiu bramek. W końcówce spotkania biało zielone potwierdziły dobrą dyspozycje i ostatecznie wygrały zasłużenie całe spotkanie
29:22.