W sobotnim meczu piłkarze Błoni zrehabilitowali się swoim kibicom za kompromitującą porażkę z pierwszej kolejki. W ciepłe popołudnie zespół z Barwic podejmował Spójnię Świdwin. Gospodarze nie dali większych szans rywalom pokonując ich po dobrym spotkaniu 4:1. Miejscowi w pierwszej połowie jeszcze mieli małe problemy ze Spójnią. Bramka do szatni mogła podciąć skrzydła piłkarzom Grzegorza Kwiatkowskiego, ale tak się jednak nie stało. Druga połowa to duża przewaga Błoni i kontrolowanie wyniku. W późniejszych minutach barwiczanie dołożyli jeszcze kolejne dwie bramki i przypieczętowali pewną wygraną, pierwszą w tym sezonie.

Błonie rozpoczęli mecz w składzie z Jarosławem Adamowiczem, który został nowym piłkarzem tej drużyny. W 6. minucie gospodarze stworzyli już groźną sytuację. Dośrodkowywał Sebastian Głuszak, piłkę pod nogi dostał Mariusz Zdeb, ale niepilnowany młody pomocnik Błoni uderzył nad bramką. W 20. minucie piłkarze z Barwic strzelili bramkę na 1:0. Ładną akcję indywidualną przeprowadził Mariusz Dziwirski, który dograł po linii bramkowej omijając bramkarza Spójni i tam dzieło wykończył wspomniany wcześniej Głuszak.

W 33. minucie swoje okazje mieli przyjezdni. Ale najpierw strzał gracza Spójni po rykoszecie minął światło bramki, a w następnej sytuacji mocny strzał został zablokowany przez obrońcę Błoni. W 42. minucie spotkanie rozpoczęło się jakby od nowa. Do dośrodkowania z prawej strony boiska doszedł napastnik ze Świdwina i strzałem z pierwszej piłki doprowadził do wyrównania. Od razu po wznowieniu gry barwiczanie mieli okazję wyjść na jednobramkowe prowadzenie, jednak pecha miał Mariusz Dziwirski. Ograł bramkarza i uderzając już do pustej bramki 'nadział się' na ręce powstającego z murawy golkipera przyjezdnych. Ten zaś zdołał sparować futbolówkę na rzut rożny.

W 53. minucie piękną paradę wykonał Mariusz Kreft po mocnym uderzeniu zza pola karnego gracza Spójni. W 58. minucie po raz drugi w meczu miejscowi wyszli na prowadzenie. Dobre podanie otrzymał Jarosław Adamowicz, który niewiele się zastanawiając dośrodkował wprost na głowę Mariusza Zdeba Temu nie pozostało nic innego jak wpakować piłkę do siatki. W 72. minucie zgromadzeni kibice znowu mogli obejrzeć ładną dla oka akcję ofensywną miejscowych. Adamowicz zagrał do Głuszaka, ale popularny Seba, mając już praktycznie pustą bramkę, uderzył nad bramką. co się odwlecze to nie uciecze. Już minutę później wynik uległ zmianie. Świetne dośrodkowanie Bartolewskiego wykorzystał Sebastian Głuszak.

W 86. minucie szansę na gola miał Bartosz Grygiel, jednak w akcji sam na sam lepszy był bramkarz. W 92. minucie trzecią bramkę strzelił Głuszak ustalając wynik spotkania na 4:1. Do Sebastiana tym razem dogrywał Mateusz Stępień.

Sobotnie zawody z pewnością były dobre w wykonaniu graczy Grzegorza Kwiatkowskiego. Po przyjściu do zespołu Błoni Jarosława Adamowicza powinno być tylko lepiej. Dobry mecz zagrali też juniorzy. Mariusz Zdeb rozegrał pełne 90. minut. Słowa uznania należą się temu zawodnikowi za postępy jakich ostatnio dokonał. Drugi z nich Mateusz Stępień wszedł na plac gry w drugiej połowie i zagrał bardzo odważnie. Asystował przy bramce Głuszaka. Bez wątpienia jest to przyszłość klubu. Dobrą formę zaprezentował Sebastian Głuszak. Tego dnia powinien był strzelić nawet 5-6 goli. W środku pola koledze z drużyny kroku starał się dotrzymywać także Mariusz Dziwirski. Na pochwałę zasłużyła obrona z Grzegorzem Kwiatkowskim na czele.

�r�d�o: www.bloniebarwice.vgh.pl