Mistrz ograny!
Trudno wyobrazić sobie lepsze wejścia w ligowy sezon, jak wygrana do zera z mistrzem Polski. Ten wymarzony scenariusz zrealizowały w sobotę siatkarki Chemika Police.
Tym samym zawodniczki Mariusza Wiktorowicza potwierdziły mocarstwowe ambicje, a to przecież nie wszystko na co je stać. Zacznijmy jednak od samego początku, a zatem od sprzedaży biletów na długo oczekiwaną premierę w Policach. Wejściówki na spotkanie z Atomem Treflem Sopot szybko okazały się deficytowym towarem. Niedługo po otwarciu kas w czwartek biletów zwyczajnie zabrakło. Kibicom pozostało więc obejrzeć mecz w telewizji. Z kolei ci szczęściarze, którzy znaleźli się na trybunie hali w Policach zobaczyli wręczane na szczęście siatkarkom róże, występy taneczne, specjalnie przygotowaną oprawę i radość nagradzanych fanów. Najważniejsze było jednak to, co dziać się za chwilę miało na parkiecie.
Początek był dość szarpany, ale to głównie przez to, że przyjęcie nie było silnym punktem Chemika. Rywalki skrzętnie to wykorzystywały i zeszły na pierwszą przerwę z korzystnym dla siebie wynikiem 8:6. Im dalej w set tym policzanki podkręcały jednak tempo i były co raz skuteczniejsze mimo dobrej postawy Izabeli Bełcik i Marioli Zenik po drugiej stronie siatki. Miejscowe za sprawą chociażby Anny Werblińskiej szybko objęły prowadzenie, a od połowy partii zdecydowanie zapanowały nad boiskowymi wydarzeniami. Sopocianki zaczęły się gubić, a przez to atakować po autach. Skończyło się na wyniku 25:16 i rozbudzonych apetytach kibiców w Policach.
Pierwsze minuty drugiego seta były jednak zupełnie wyrwane z kontekstu całego meczu. Chemik bowiem, jak się później okazało, wygrał spotkanie dość pewnie 3:0, ale dobrej postawy policzanek próżno było szukać właśnie w tym fragmencie meczu. Podopiecznym Wiktorowicza na początku nie wychodziło zupełnie nic, a ataki kolejnych zawodniczek notorycznie przynosiły punkty... rywalkom. Przestój trwał do stanu 1:9. Późniejsze wydarzenia były typowymi obrazkami z siatkarskich parkietów, na których grają panie. Najpierw Muhlsteinova, a później Werblińska i po wejściu na parkiet Kowalińska dały sygnał do pogoni za Treflem. W kilka minut udało się zniwelować straty do zaledwie trzech. Przyjezdne z Sopotu znów nagle odpuściły i dały rozkręcić się Chemikowi, co skończyło się dla nich fatalnie. Atom Trefl miał jeszcze swoje szanse chociażby przy stanie 21:20, ale był wyjątkowo nieskuteczny. Wystarczy tylko porównać zdobycz punktową Chemika i Trefla w tym fragmencie meczu. Na siedem punktów miejscowych mistrzynie ugrały zaledwie jeden. Taka postawa chyba jednak nie przystoi zdobywczyniom głównego trofeum w poprzednim sezonie, ale to jest już problem sopocianek. Dla miejscowych fanów w tym momencie ważne było, że dwa punkty ich zespół już zdobył. Dla trenera Wiktorowicza z kolei zadaniem numer jeden na początek trzeciej odsłony to uniknąć przestoju z poprzedniej partii. Nie do końca się udało, bo przeciwniczki zaprezentowały się bardzo podobnie, jak na samym początku meczu, czyli solidnie w obronie i skutecznie w ataku. Niestety dla nich w ostatecznym rozrachunku niewiele to dało. Samymi niezłymi wejściami nie da się wygrać z Chemikiem, mimo że ten też wciąż pracuje nad wysoką formą. Emocji w samej końcówce jeszcze trochę było, bo Chemik musiał toczyć boje na przewagi, ale wbrew temu zwycięstwo gospodyń wydawało się niemal pewne nawet przy stanie 24:25. Może przez to, że policzanki już wcześniej pokazały swoją siłę i dużo zimnej krwi w ważnych momentach. Spotkanie zakończył skuteczny blok Anny Werblińskiej, która zasłużenie otrzymała miano MVP meczu. Kapitan Chemika po raz kolejny pokazała, że będzie stanowić prawdziwy filar zespołu. Efektowna wygrana musi bardzo pozytywnie wpłynąć na zespół Mariusza Wiktorowicza, który po ostatnim gwizdku tak skomentował spotkanie: Wiedzieliśmy, że są duże oczekiwania stosunku do nas, bo choć jesteśmy beniaminkiem, to w opinii wielu obserwatorów i fachowców powinniśmy w tym sezonie grać o medale, nawet złote, o Puchar Polski. Mamy tego świadomość, bo tak ten zespół został zbudowany. No i była na początku meczu nerwowość z naszej strony, ale z biegiem czasu, po każdej kolejnej akcji, kiedy ciśnienie z nas schodziło i graliśmy konsekwentnie tę siatkówkę, którą sobie założyliśmy przed spotkaniem, były efekty. Także jesteśmy w podobnej sytuacji jak Trefl, też brakuje nam zgrania, mamy za sobą niewiele spotkań kontrolnych, bo nie mieliśmy kompletnego składu. Siatkówka jest taką dyscypliną, że potrzebuje czasu na zgranie, poukładanie wszystkich elementów. Mamy indywidualnie, tak jak w Sopot, bardzo dobre zawodniczki, ale to musi być zespół. Jesteśmy na początku drogi, teraz ona będzie trochę wyboista, z zakrętami, ale mamy jasny cel sprecyzowany przez zarząd. Stać nas na bardzo dobre granie. Dzisiaj jesteśmy zadowoleni z tych trzech punktów. Gratuluję całemu zespołowi i sztabowi trenerskiemu za to, że przygotowaliśmy taktykę, która przyniosła zwycięstwo. Chemik Police - Atom Trefl Sopot 3:0 (25:16, 25:21, 27:25). Dla Chemika punktowały: Anna Werblinska - 15, Katarzyna Gajgał - Anioł 10, Małgorzata Glinka - Mogentale - 9, Izabela Kowalińska i Katarzyna Mróz po 8, Ana Bjelica i Lucie Muhlsteinoca po 3
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne|chemik-police.com
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|