Paweł Biały: Powtórzenie meczu byłoby kuriozalne
W ostatnią sobotę Gaz-System Pogoń Szczecin rozegrała swoje spotkanie w Gdańsku. Rywalem było miejscowe Wybrzeże. Choć od tego czasu minęło już kilka dni, echa tamtego spotkania nie milkną. Wszystko za sprawą sytuacji z uznaniem bramki, której być nie powinno. Prezes gdańszczan pan Zbigniew Trzoska złożył odwołanie, w którym domaga się powtórzenia spotkania wyjaśniając przy tym, że bramka ta miała kluczowe dla losów meczu znaczenie. - Zaczynamy wchodzić w pewne kuriozum. To, co mówi pan Trzoska wcale nie jest pewnikiem. Wydaje mi się, że decyzja, jaka powinna być podjęta winna opierać się na racjonalnych argumentach - kontrargumentuje sternik Gaz-System Pogoni Paweł Biały.
- Jaki mamy dowód na to, co by się stało? Nie mamy żadnego. A co z innymi rzeczami, np. błędami sędziowskimi? Wyrzucaniem naszych zawodników na dwie minuty? Czy każdą karę mamy rozpatrywać pod kątem błędu sędziowskiego, a tym samym naruszenia przepisów? Zaczynamy wchodzić w pewne kuriozum. Nasuwa się kolejne pytanie: dlaczego nie powtórzono meczu z finału Pucharu Polski? Pokazany był tam ewidentny błąd kroków Jureckiego. Tamten mecz był dla mnie rzeczywiście do rozpatrzenia. Ta jedna bramka decydowała o zwycięstwie. Tak naprawdę każdy mecz możemy rozpatrywać w ten deseń. To nie jest zbyt poważne - kontynuuje Biały.
Z informacji, jakie uzyskaliśmy ze strony klubu jasno wynika, że została podjęta próba wyjaśnienia spornej sytuacji jeszcze w trakcie tego spotkania. - Z tego co ja wiem, to Rafał Biały nie był pewien wyniku i zapytał się sędziów stolikowych czy wszystko jest ok, ale o szczegóły należałoby pytać już jego - dodał działacz. A więc zapytaliśmy. - Podszedłem w tamtym momencie do sędziów stolikowych i zasugerowałem, że wynik może być niepoprawny. Delegat odesłał mnie jednak na ławkę twierdząc, że wszystko jest w porządku. Po spotkaniu rozmawiałem jeszcze o tej sytuacji z trenerem Wleklakiem. O tym wszystkim wiedziały więc obie strony - wyjaśnił z kolei szkoleniowiec. - Jego działanie (prezesa Trzoski - dop. red.) nie jest racjonalne. Możemy skorygować wynik o tę jedną bramkę, ale badać wpływ gola z 12. minuty na wynik końcowy? Skąd pan Trzoska wie, czy gdybyśmy tej bramki nie uznali, to wynik różniłby się o osiem bramek, a nie np. o piętnaście? Kto popełnił błąd? Popełnili go sędziowie, delegaci. Nie chcę nikogo rozliczać, ale jeżeli tak jest, to proszę nie karać nas. Pokrzywdzonym w tej całej sprawie jesteśmy również i my - stwierdził na koniec Paweł Biały. Decyzję, co do losów spotkania i jego wyniku końcowego podejmie Komisarz Rozgrywek ZPRP. Nie będzie ona jednak ostatecznym wyrokiem. Autorom wniosku będzie przysługiwało odwołanie się. Czy z tej możliwości skorzystają tamtejsi działacze nie wiadomo. Jedno, co należy uznać za pewne i logiczne, to błąd, który się pojawił i protest pisemny. Absurdem jest jednak wmawianie komukolwiek, że bramka z 12 minuty zawodów wpłynęła na wynik końcowy tamtego widowiska. Kto pójdzie po rozum do głowy?
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|