Wygrana zrodziła się w bólach
Byliśmy bardzo ciekawi dzisiejszego pojedynku Chemika z czwartą ekipą ligi - Aluprofem Bielsko-Biała. Kibice mistrzyń Polski oczywiście liczyli na pewne zwycięstwo, ale ostatnia strata punktów i spektakularna wygrana sprzed paru dni wskazywała na zmienną formę zespołu.
Od początku meczu nie było łatwo, bo drużyna przyjezdnych podeszła do niego z wyjątkowo bojowym nastawieniem. To dobrze dla widowiska, bo przez całe spotkanie nie było ani chwili, żeby bielszczanki odpuściły. W pierwszej fazie premierowego seta wygrywały nawet 5:2. Później jednak kilka ataków lewym skrzydłem, as serwisowy Mai Ognjenović i punkt zdobyty blokiem odwróciły bieg zdarzeń. Nie bez znaczenia było też kilka błędów serwisowych ze strony gości: Faktycznie, było ich trochę za dużo, ale szala w całym meczu przechylała się raz w tą, raz w drugą stronę, więc ten jeden element nie był powodem naszej porażki - mówił po meczu trener gości Leszek Rus.
W końcówce seta z kolei wysoką formą w Chemiku błysnęła Stefana Veljković, która kilka razy zaatakowała ze środka na wyjątkowo wysokim pułapie. Do tego dołożyła parę fantastycznych serwisów. W konsekwencji Chemik wygrał do 22, ale przyjezdne broni nie składały.
W drugim secie to znów one wyszły pierwsze na prowadzenie kilkoma oczkami (3:6). Po następnych paru akcjach blokiem bielszczanki zeszły na przerwę techniczną z wynikiem 4:8, a spora w tym zasługa dyspozycji Kornelii Moskwy czy kapitan zespołu - Małgorzaty Lis na środku. Kolejny atak z obejścia wspomnianej Lis i było 5:10. W ekipie miejscowych gra niezbyt się układała. Tylko pojedyncze ataki Małgorzaty Glinki-Mogentale czy Anny Werblińskiej nie powodowały jeszcze większej przewagi gości. Na szczęście dla Chemika sytuację udało się opanować na czas. Najpierw skuteczne uderzenie Veljković, a później dwa świetne serwisy Werblińskiej (w tym as) zniwelowały stratę do dwóch oczek. A wiemy, że jak Chemik zobaczy rywala na wyciągnięcie ręki to już niemal pewne, że go dopadnie. Tak też się stało, choć nie od razu. Bielszczanki cały czas świetnie broniły i skuteczniej grały swoim blokiem. Gospodynie zdołały wyrównać dopiero na wynik 16:16. W końcowej części partii kolejny raz pokazała się Vejlković i Werblińska. Po ich efektownych atakach zrobiło 19:17. Niewielka przewaga została utrzymana do końca, a seta zakończył punkt autorstwa Agnieszki Bednarek-Kaszy. W trzeciej i następnej (jak się okazało) części gry w zespole miejscowych pojawiły się zmienniczki. Do wygranej poprowadzić miały chociażby Izabela Kowalińska i Sanja Malagurski, która na placu nie pojawia się zbyt często. Obydwie bardzo się starały, ale nie były skuteczne. Przeciwniczki za to zupełnie odwrotnie. Znów Lis i Moskwa punktowały, a wtórowała im chociażby Helena Horka, zdobywczyni 17 oczek w meczu. W pewnym momencie trzeciej partii było już 8:16, a gra obronna Chemika zupełnie się posypała. Zawodniczki Giuseppe Cuccariniego nie wyglądały na pełne sił i werwy. Tego seta musiały przegrać. Po kolejnym bloku gości skończyło się na wyniku 19:25. Następna partia też padła łupem przyjezdnych, ale tym razem po bardziej wyrównanej walce przez cały czas jej trwania. Bielszczanki nieustannie grały z wielkim animuszem, a Lucie Muhlsteinova rozgrywała chyba najbardziej kombinacyjnie jak tylko mogła, wiele razy gubiąc policki blok. To był dobry mecz w jej wykonaniu. Pod koniec partii jej zespół zyskał parę punktów przewagi, a praca blokiem i sprytna gra kiwkami pogrążyły Chemika. Dzieła zniszczenia dokończyła Kornelia Moskwa atakiem z prawego skrzydła i mocną zagrywką, którą miejscowe odebrały w trybuny. Niespodzianka stała się zatem faktem. Chemik już stracił punkt we własnej hali, a mogło być gorzej. W tie-breaku na plac gry powróciły podstawowe zawodniczki Cuccariniego i zagrały z większą świeżością. Wprawdzie nie zaczęło się dobrze, bo wynikiem 1:3, ale później było już tylko lepiej. Obudził się w końcu blok miejscowych, w dużej mierze za sprawą Bednarek-Kaszy. Kilka ważnych oczek padło też łupem Glinki-Mogentale. Chemik wyszedł na wynik 10:6, a to oznaczało, że o sensację w tym meczu będzie już ciężko. Poddenerwowane przyjezdne popełniły dodatkowo kilka błędów, jak atak z drugiej linii w siatkę, czy nieudany serwis. W efekcie wynik piątego seta to 15:9 i podział punktów. W zespole gości niedosytu nie można było jednak dostrzec. Bielszczanki doceniły swoją postawę, a zdobyte oczko uważają za zwycięskie: Na ostatnim spotkaniu z naszym prezesem padło stwierdzenie, że jak już mamy przegrać to tylko w stosunku 2:3... Obietnicę spełniłyśmy, więc prezes chyba będzie zadowolony - mówiła z dużym poczuciem humoru - Małgorzata Lis. Po chwili dodała jednak: A tak na poważnie mówiąc to nie czujemy się jakoś szczególnie przegrane. Pokazałyśmy tutaj kawał dobrej siatkówki, walki i ambicji. Niewiele nam zabrakło żeby wygrać. Wyjeżdżamy z jednym punktem z bardzo trudnego terenu - zakończyła kapitan Aluprofu. MVP meczu została Anna Werblińska, która podobnie jak Helena Horka, zdobyła dziś 17 punktów. Kapitan Chemika efektownie dziś atakowała, z dużą dynamiką i mocą. Przez większość meczu nie było po niej widać oznak zmęczenia, a które ma prawo doskwierać zespołowi w ostatnim czasie. Chemik Police - BKS Aluprof Bielsko-Biała 3:2 (25:22, 25:22, 18:25, 19:25, 15:9) Chemik Police: Werblińska - 17, Veljković - 13, Bjelica - 8, Glinka-Mogentale - 8, VBednarek-Kasza 13, Ognjenović - 5 oraz Krzos (l), Kowalińska - 7, Jagieło, Malagurski - 6, Rabka. BKS Aluprof Bielsko-Biała: Muhlsteinova - 3, Beier - 16, Lis - 12, Bamber-Laskowska - 16, Horka - 17, Moskwa - 14 oraz Wojtowicz (l), Piśla, Strózik, Łyszkiewicz.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|