Nieoczekiwany podział punktów
To wcale nie był spacerek. Siatkarki lidera Orlen Ligi musiały mocno popracować, by wygrać z zespołem środka tabeli, a w pewnym momencie meczu wizja porażki głęboko zaglądała w oczy gospodyń.
Tak w skrócie można określić, to co działo się na parkiecie Azoty Areny w starciu pomiędzy Chemikiem Police, a Budowlanymi Łódź. Do spotkania mistrzynie Polski podeszły na luzie. W końcu mają za sobą bardzo udane kilka tygodni i wspaniałą dla siebie perspektywę gry w finale Ligi Mistrzyń. Wydarzenia pierwszego seta dzisiejszego pojedynku ugruntowały w zespole dobre samopoczucie, ale również wprowadziły chyba za duże rozluźnienie...
W mocno zmienionym, jak zazwyczaj, składzie rozpoczęły spotkanie siatkarki Chemika. Z wyjściowego zestawienia nie było chociażby Anny Werblińskiej, Agnieszki Bednarek-Kaszy czy Małgorzaty Glinki-Mogentale. I żadna z wymienionych nie zagrała dziś ani minuty. Tego można się było spodziewać, wszak zespół Giuseppe Cuccariniego jest mocno zmęczony, a o odpoczynek przede wszystkim dla Anny Werblińskiej aż się prosiło.
W meczu z Budowlanymi na placu gry zameldowały się za to Aleksandra Jagieło, Sanja Malagurski i Izabela Kowalińska, w miejsce Any Bjelicy. Było więc sporo świeżości i skuteczności, szczególnie w pierwszej partii meczu. Wprawdzie po asie serwisowym Sylwii Pyci i ataku Doroty Ściurki było 1:3, to po kilku następnych minutach wszystko wróciło do normy. Punkt za punktem padał łupem miejscowych i szybko Chemik wypracował sporą przewagę, w pewnym momencie nawet 10 oczek. Wiele w tym zasługi bardzo dobrze dysponowanych Kowalińskiej i Jagieło. Ta druga zdobyła 7 punktów w secie a jej procent skuteczności znacznie przekraczał 60. Skończyło się na wyniku 25:14. Aleksandra Jagieło w drugiej partii kontynuowała dobrą grę, ale drużynie, jako całości, nie wychodziło już tak wiele. Znów Sylwia Pycia w drużynie gości dała się we znaki policzankom we wstępnej fazie seta. Między innymi po jej skutecznych uderzeniach i kilku błędach gospodyń zrobiło się 1:4. Jak się okazało w dalszej części gry, prowadzenie Budowlanych nie było przypadkowe, a już na pewno nie chwilowe. Przewagę przyjezdne utrzymywały długo, bo do stanu 13:13. Do remisu doprowadziła Izabela Kowalińska asem, a po bloku Jagieło i następnym asie Chemik wyszedł na wynik 15:13. Niestety dla miejscowych skutecznością w drugiej części seta popisywała się chociażby Sanja Popović. Jej punkty i błędy policzanek doprowadził do wyrównana stanu meczu. Kolejną partię można podzielić na trzy etapy. W pierwszym gra była nieoczekiwanie wyrównana. Nieoczekiwanie, bo każdy spodziewał się, że podrażniony Chemik rzuci się na łodzianki ze wzmożoną siłą i szybko zbuduje sporą przewagę. Tymczasem Budowlane walczyły jak równy z równym, a znów skutecznością popisywała się Popović. Gra punkt za punkt toczyła się do stanu 9:8. Od tego czasu to Chemik zaczął dominować. W drugim etapie partii mieliśmy więc popis świetnej gry blokiem miejscowych. Dość szybko na tablicy świetlnej widniał pojawił się więc wynik 21:13. I wtedy przyszła pora na tą słabszą fazę tej odsłony meczu. Siatkarki włoskiego szkoleniowca popełniły sporą liczbę błędów, w tym serwisem. Przyjezdne zwietrzyły więc swoje szanse, nie tyle na wygranie seta, co odebranie pewności siebie Chemikowi. Ten ostatecznie wygrał do 21, ale słaba końcówka odbiła się na wydarzeniach następnych minut. Dorota Ściurka wespół z koleżankami mocno weszła w czwartą partię. Zawodniczki z Łodzi atakowały bez żadnych kompleksów, a po stronie miejscowych wkradała się nerwowość. Rychło zrobiło się 2:8, a wśród kibiców Chemika pojawiła się mała konsternacja. Trzeba było wziąć się do pracy i tak też uczyniła najpierw Maja Ognjenović, która zapunktowała na 6:10, a później jej reprezentacyjne koleżanki, czyli Malagurski i Stefana Veljković, która w ważnym momencie zdobyła trzy punkty z rzędu (na 11:12). Taki obrót sprawy nie zniechęcił jednak rywalki. Przyjezdne czuły, że mają dziś wiele do zaoferowania w ataku, a i widziały, że forma Chemika wcale do najwyższych nie należała. Budowlane utrzymywały więc niewielkie prowadzenie, a kiedy nadarzyła się okazja, znów mocniej uderzały. Zdobywały punkty w najróżniejszych sytuacjach, nawet nogą. Sprytem pochwaliła się też dobrze nam znana - Magdalena Śliwa, która kiwką zyskała dla swojego teamu dwa punkty. Łodzianki zasłużenie wygrały. Do stanu 6:6 w tie-breaku wydawało się, że sporego kalibru niespodzianka jest wielce prawdopodobna. W drugiej części tego seta Chemik pokazał jednak większą siłę rażenia i odporność na stres. Dobrze zagrała Malagurski, a jej trzy punkty w bardzo krótkim czasie dały wynik 10:6. Później wygrany blok Ognjenović i as serwisowy Jagieło wyprowadziło mistrzynie na 13:6 i wszystko stało się jasne. Chemik wygrał do 8 i zgarnął dwa punkty, chociaż dla wielu taki wynik to bardziej strata jednego oczka. Warte zaznaczenia jest to, że w rundzie jesiennej ekipa Budowlanych też urwała Chemikowi punkt. MVP meczu została zdobywczyni największej ilości punktów w zespole miejscowych - Izabela Kowalińska. Na wyróżnienie zasłużyły też Aleksandra Jagieło za postawę w całym spotkaniu i to nie tylko w ataku oraz Sanja Popović z ekipy Budowlanych za zdobycie aż 22 oczek. Chemik Police - Budowlani Łódź 3:2 (25:14, 23:25, 25:21, 18:25, 15:8) Chemik Police: Gajgał-Anioł - 5, , Ognjenović - 8, Malagurski - 13, Veljković - 12, Kowalińska - 21, Jagieło - 15 oraz Krzos (l), Zenik, Bjelica, Mróz. Budowlani Łódź: Skrzypkowska - 10, Pycia - 10, Popović - 22, Ściurka - 8, Polańska - 14, Śliwa - 3 oraz Courtois (l), Sieczka - 3, Kajzer, Grajber
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne/orlenliga.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|