Wygrali po dogrywce
AZS Koszalin wygrał wczoraj (15.04) w Lublinie 99:94 z miejscowym Startem, jednak po raz kolejny nie zachwycił. Osłabieni goście mimo piętnastopunktowego prowadzenia w czwartej kwarcie niemal nie zaprzepaścili całego dorobku meczowego i gdyby nie przytomność Qyntela Woodsa doznaliby kolejnej niespodziewanej porażki w Polskiej Lidze Koszykówki. Amerykanin doprowadził do dogrywki, w której Akademicy ograli gospodarzy.
Jeszcze z Wojciechem Zeidlerem w roli pierwszego szkoleniowca udali się do dalekiego Lublina Akademicy. Tymczasowy szkoleniowiec przed starciem z beniaminkiem miał spore zawroty głowy jak zestawić skład koszalinian. - Byliśmy trochę zdziesiątkowani kontuzjami. Niektórzy zawodnicy zagrali mimo urazów i za to im bardzo dziękuję - mówił trener.
Mowa tutaj o Qyntelu Woodsie i Szymonie Szewczyku czyli dwóch najważniejszych postaci w zachodniopomorskiej drużyny. Ich występ stał pod znakiem zapytania i jeśli do tego dodamy brak Krzysztofa Szubargi i Gorana Vrbanca to naprawdę mogło być nie ciekawie.
Pierwsza połowa i pierwsze pięć minut drugiej były bardzo wyrównane. Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie a żadna z drużyn nie była w stanie osiągnąć większego niż sześciopunktowe prowadzenie. Sytuacja zaczęła się zmieniać na korzyść przyjezdnych w trzeciej odsłonie. Sześć punktów Woodsa, trafienia Radenovicia i Szewczyka oraz celna trójka Swansona na sam koniec kwarty i goście rozpoczynali ostatnią kwartę z siedmioma punktami przewagi. A kolejne dobre 170. sekund w wykonaniu Szewczyka i Mielczarka spowodowały, że Akademicy prowadzili 72:57 i wydawało się, że zwycięstwo mają w kieszeni. Ambitna postawa miejscowych spowodowała, że w ciągu następnych trzech minut odrobili oni jedenaście punktów straty a na 150. sekund przed końcem prowadzili 80:77. Skórę gościom uratował Woods, zdobył w końcówce pięć oczek i na 9. sekund przed końcem celną dobitką doprowadził do dogrywki. W dodatkowym czasie gry lider AZS-u do swojego dorobku dorzucił kolejne cztery oczka co pozwoliło mu zakończyć zawody z 27 pkt i 11 zbiórkami a jego drużyna w pewnym momencie dzięki doświadczeniu zdobyła sześć oczek przewagi, której nie straciła już do końca. - Był to ciekawy mecz dla kibiców. Od momentu kiedy tu byłem ostatnio widać, że MKS Dąbrowa Górnicza się rozwija. Mimo że drużyny zabraknie w play-offach w tym sezonie, to fani mogą być zadowoleni. Myślę, że w przyszłym sezonie MKS może grać o wyższe cele niż w obecnych rozgrywkach - tak po tym spotkaniu mówił Zeidler, dla którego był to ostatni występ w roli pierwszego szkoleniowca. W czwartek pracę w Koszalińskim klubie zaczyna Kostas Flevarakis. MKS Dąbrowa Górnicza - AZS Koszalin 94:99 (19:23, 20:19, 16:20, 27:20, d. 12:17) MKS Dąbrowa Górnicza: McKay 22 (7 zb., 5 as., 6 przech.), Szymański 17, Pepper 17 (3x3, 4 przech.), Weaver 11 (6 zb.), Brown 11 (5 as.), Dziemba 7, Piechowicz 5 (4 str.), Zmarlak 4, Metelski 0 AZS Koszalin: Woods 27 (11 zb., 3x3, 5 str.), Swanson 16 (9 as., 6 str.), Radenovic 16 (5str.), Szewczyk 13 (9 zb.), Mielczarek 9 (3x4/3), Austin 6, Pacocha 6, Dąbrowski 3 (8 zb.), Stelmach 3
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne / Sportowe Fakty
relacjďż˝ dodaďż˝: Kawaler |
|