Pogoń Baltica znów zwycięska i bliżej finału w Challenge Cup
Galiczanka Lwów okazała się być kolejnym zespołem, który musiał posmakować porażki w starciu ze szczecińską Pogonią Baltica. Mecz miał jednak bardzo wyrównany przebieg. Po gospodyniach dało się zauważyć zmęczenie graniem co trzy dni. Po spotkaniu przyznały to same zainteresowane. Ten fakt przesądził, że granatowo-bordowe odniosły tak skromne zwycięstwo.
Pierwsza wynik spotkania otworzyła Monika Głowińska. Wyrównanie padło już w następnej akcji. Do 8. minuty na tablicy wyników najczęściej widniał remis. Lwowianki za sprawą lewej rozgrywającej Natalyi Savchyn prowadziły 4:3, ale i tak inicjatywa leżała po stronie miejscowych. Na następną bramkę miejscowi kibice musieli jednak dość długo poczekać. W końcu impas rzutowy przełamała Aleksandra Zimny. Szczecinianki dość twardo grały w defensywie, wymuszając błędy na rywalkach. Taki przydarzył się najwyższej na parkiecie Irynie Stelmakh.
Istotne znaczenie miały wydarzenia z okolicy 16 minuty zawodów. Najpierw na dwie minuty parkiet musiała opuścić Zimny, a cztery sekundy później ten sam los przydarzył się Małgorzacie Stasiak. Pogoń zmuszona grać 4 na 6 poradziła sobie jednak znakomicie. Ten okres gry skończył się wynikiem 1:1. Ostatnie 10 minut przebiegało pod dyktando siódemki z Grodu Gryfa. Wydawało się, że zdołają wypracować choć minimalną przewagę. Była na to szansa, ale najpierw pomyliła się Stasiak, a już po końcowej syrenie przy rzucie karnym Zimny. Po zmianie stron największe zagrożenie pod bramką strzeżoną przez Sołomiję Szywerską stwarzały obie lewe rozgrywające: Savchyn i Stelmakh. Po 42. minutach było już 20:22. Słabsza postawa miejscowych wskazywała, że może być problem. Tymczasem dość szybko okazało się, że takowy mają Ukrainki. Podopieczne Adriana Struzika trafiły aż 7-krotnie z rzędu i wyszły na 27:22. Taki stan rzeczy wlał w kibiców nową nadzieję, choć i tak trybuny szalały przy każdej udanej akcji drużyny. Kluczowa okazała się być już sama końcówka. Sygnał do odrabiania strat dała Tamara Smbatian. Kontakt lwowianki złapały zaś po rzucie Natalyi Sabovej (28:27). Obie siódemki, choć bardziej zmęczenie dało się odczuć po postawie gospodyń w ostatnich chwilach musiały sobie radzić bez Zimny i Turkalo. Na 29:27 z karnego nie pomyliła się Agata Cebula, ale wynik ustaliła piłkarka Galiczanki. Rewanżowe spotkanie zostanie rozegrane 11 kwietnia. Początek rywalizacji już o godzinie 13.00.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|