Miedziowe na kolanach. Pogoń Baltica zrobi drugi krok ku fazie medalowej?
Niesamowite wręcz emocje towarzyszyły pierwszemu spotkaniu wicemistrzyń Polski - KGHM Metraco Zagłębia Lubin z SPR Pogonią Baltica Szczecin. Sama trenerka Miedziowych nie ukrywała radości z faktu, że jej drużyna pierwszy mecz będzie rozgrywała u siebie. Po tym, jak prowadzony przez nią zespół przegrał i bliżej jemu do gry o miejsca 5-8, już tak wesoło nie jest. Zdecydowała zaś sama końcówka, a dokładniej ostatnie pięć minut. Przez pozostałą część widowiska na prowadzeniu były... gospodynie.
Jak to jest przegrywać przez cały mecz i przegrać zawody? Na tak postawione pytanie odpowiedziały sobie w sobotę same lubinianki. Od początku rywalizacji inicjatywa należała do Miedziowych. Sytuację raz po raz ratowała stojąca w bramce Monika Maliczkiewicz, z którą szczecinianki od dłuższego już czasu mają spory problem. W końcówce jednak nie pomogła i dzięki temu znacznie bliżej gry o fazę medalową znalazły się przyjezdne. Swoją drogą siódemka z zachodniopomorskiego po raz kolejny w tym roku pokazała, że potrafi wytrzymać mecz i bezbłędnie rozegrać końcówkę spotkania. W ten sposób wygrały już co najmniej trzy razy!
Co prawda od prowadzenia po bramce uzyskanej przez Darię Zawistowską rozpoczęły granatowo-bordowe, ale po kilku chwilach o jedną bramkę lepsze były miejscowe. Sytuacja wyglądała na opanowaną przez pierwszy kwadrans. Miedziowe nie potrafiły uciec swoim rywalkom na więcej niż jedno 'oczko'. Zmiana nastąpiła od 16. minuty. Impas rzutowy przydarzył się ekipie Adriana Struzika. Nie radziła sobie Agata Cebula, ale próżno też było szukać kogokolwiek, kto sprostałby zadaniu. Przydarzały się kary, które skutecznie uniemożliwiały granatowo-bordowym gonitwę za wicemistrzyniami Polski. Ostatecznie na przerwę zeszły ze stratą aż trzech 'oczek'. Po zmianie stron wcale nie było lepiej. Lubinianki potrafiły utrzymać wypracowaną przewagę. Jeszcze w 44. minucie było 19:15, ale... Trudno wyjaśnić co potem zaczęły wyprawiać gospodynie. Pogoń Baltica poczuła przysłowiową krew i zaczęła znacząco odrabiać straty. Po drugim upomnieniu dla Pałgan na tablicy świetlnej pojawił się wynik 19:18. Była to dopiero 48 minuta spotkania. Niemniej od tego momentu gra przebiegała bramka za bramką. Na 6 minut przed końcową syreną było 23:21. Wydawało się, że minimalnie lepsze okaże się być Zagłębie. Nic bardziej mylnego. Jak się potem okazało to była ostatnia bramka w tym meczu gospodyń. Kontaktową bramkę rzuciła Hanna Yashchuk. Remis Pogoń uzyskała po pewnie wykorzystanym rzucie karnym. Dość powiedzieć, że ten stały fragment szczecinianki w tym fragmencie widowiska wykonywały aż trzykrotnie. Dwa razy piłka znalazła się w siatce. Na minutę przed końcem przy stanie 23:24 o czas poprosił Struzik. To był kluczowy moment. Po jego upływie kolejną bramkę dołożyły szczecinianki i w tym momencie rozstrzygnęły się te zawody. Lubinianki mogły złapać kontakt, ale straciły piłkę i kontra Pogoni przypieczętowała wygraną ekipy ze Szczecina.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|