Pogoń Baltica pojedzie do Elbląga z planem maksimum
Zrobiły dokładnie to, czego oczekiwały same od siebie, ale i szczecińscy kibice, działacze i trenerzy. Pogoń Baltica Szczecin po raz drugi, pewnie pokonała EKS Start Elbląg i w meczach do trzech wygranych prowadzi już 2:0. Przyjezdne po drugim spotkaniu nie ukrywały swojego zdziwienia faktem, że po gospodyniach nie było widać zmęczenia meczami w europejskich pucharach. Agata Cebula żartobliwie stwierdziła z kolei, że jeden dzień wolnego to wystarczająco dużo na regenerację. Jak widać były to święte słowa.
Lepiej drugie starcie rozpoczęło się dla siódemki z warmińsko-mazurskiego. Dość szybko wyszły na prowadzenie 3:1. Gospodyń taki stan rzeczy wcale jednak nie zrażał i już po chwili na tablicy świetlnej widniał remis. Dobrze w mecz weszła Agnieszka Wolska, która rzutami z dystansu rozmontowywała defensywę szczecinianek. Jeśliby porównać czwartkowy mecz do tego z dnia poprzedniego, to znacznie trudniej zespołom przychodziło powiększanie swojego dorobku bramkowego. Swoją drogą, był to efekt nie tyle słabszej skuteczności, co szczelniej ustawionej obrony.
Jeszcze przed upływem kwadransa Pogoń Baltica wyszła na minimalne prowadzenie. Przez kilkanaście minut mecz toczył się bramka za bramkę. Indywidualnie mogła imponować postawa Agaty Cebuli, która była w tamtym czasie najskuteczniejsza na parkiecie. Znacznie lepiej prezentowała się również Patrycja Noga. Dzięki obu zrobiło się już 10:7 po 20. minutach widowiska. Miejscowe postanowiły szybko pójść za ciosem. Dobra skuteczność wpływała znacząco na rezultat. W dodatku w bramce świetnie grała Adrianna Płaczek. Efekt? Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy było aż 16:9! Do przerwy przewaga granatowo-bordowych zmalała do 6 'oczek'. Po zmianie stron EKS część strat zdołał odrobić. Do pełni szczęścia brakowało już tylko czterech trafień (17:13). Pewnie byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie Płaczek między słupkami. Pokonać jej miała problem nawet najwyższa na parkiecie Sylwia Lisewska. W ważnym momencie upomniana została Wolska. Wprowadzanie planu w życie szło więc w tym czasie elblążankom jak po grudzie. Dość powiedzieć, że w 41. minucie status quo przywróciła Stasiak. Na tablicy świetlnej zapalił się rezultat 20:14. Mimo wszystko trudno było cokolwiek przesądzać. Zadania nie ułatwiały niepotrzebne, ale słuszne kary dla drużyny przyjezdnej. Przez kilkanaście sekund musiały sobie radzić nawet w 'czwórkę'. Mnożyć się też zaczęły błędy, jak chociażby niecelne podanie, kroki czy też faule ofensywne. W tamtym czasie było tego naprawdę za wiele, by móc skutecznie uniknąć porażki. Ta zaś stawiała Start w bardzo niekomfortowej sytuacji. Kiedy w 51. minucie Martyna Huczko trafiła na 24:17 można było zaryzykować stwierdzenie, że zwycięstwo ponownie zgarnie ekipa z Pomorza Zachodniego. Przerwą na żądanie ratować zespół próbował Parecki, ale nie zmieniło się właściwie nic. Pogoń potrzebuje jeszcze jednego zwycięstwa, by odebrać brązowe krążki mistrzostw Polski.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne/SportoweFakty.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|