Sensacyjny remis Vive w Szczecinie
Nie tak miało być. Mogą rzec tak wszyscy kibice i fani Vive Tauronu Kielce. Ich drużyna naprawdę sensacyjnie zremisowała w pierwszym meczu, choć rozegranym awansem z 5. kolejki spotkań ze skazywaną na pożarcie Pogonią Szczecin. Prawdziwą klasę pokazali debiutanci. Z jednej strony dzielił i rządził bramkarz Edin Tatar, z drugiej w ataku włączyli się Kirył Kniaziew oraz Łukasz Gierak. Pogoń napisała nową historię!
Od prowadzenia 3:0 rozpoczęli mecz kielczanie. Wynik zawodów otworzył Michał Jurecki. W bramce gości w tej fazie bardzo dobrze prezentował się Marin Sego. Podopieczni Dujszebajewa starali się szybko wznawiać grę bezwzględnie wykorzystując przy tym każdy błąd Portowców. Rolę egzekutora pełnił Manuel Strlek. Po 11 minutach od rozpoczęcia meczu na tablicy wyników było 2:7. Szczecinianom 'dokuczał' głównie brak skuteczności.
Tuż po upływie kwadransa gra zdecydowanie się wyrównała. Raz trafieniem popisywali się goście, po chwili tym samym odpowiadała Pogoń. Trener Rafał Biały dość szybko dał szansę debiutu w Superlidze bośniackiemu bramkarzowi - Edinowi Tatarowi. Ten błyskawicznie pokazał swój talent, czym zachwycił miejscową publiczność. Sposobu nie potrafił jednak znaleźć na Karola Bieleckiego (5 bramek). Brak precyzji w dograniach gospodarzy sprawiał, że wynik oscylował wokół 4-5 trafień przewagi na korzyść Vive. Co ciekawe, po 30 minutach było już 13:15. Tuż po zmianie stron straty odrobił Kirył Kniaziew ustalając w tamtym momencie rezultat na 14:15. Ten sam zawodnik powtórzył swój wyczyn już w następnej akcji i kibice byli świadkami pierwszego remisu w Grodzie Gryfa. Napór Pogoni na kielczan nie ustawał. Już w 34. minucie Krysiak dał drużynie dwubramkowe prowadzenie 17:15. Mistrzowie Polski na drugą połowę wyszli bardzo niemrawo. Portowcy zaś znakomicie spisywali się w defensywie. Po dziewięciu minutach na koncie gości odnotowano raptem jednego gola! W 40. minucie Pogoń prowadziła już 21:17. Spora część kibiców przecierała oczy ze zdumienia. Klasę pokazywał Tatar, który bronił w niewyobrażalny wręcz sposób. Uzyskana przewaga powodowała, że miejscowi nie zamierzali się spieszyć. Co innego przyjezdni. Sytuację uratowała nieco kara dla Mateusza Zaremby. W tym bowiem czasie kielczanie zmniejszyli swoją stratę (21:19). W pewnym momencie wyraźnie nie popisali się arbitrzy z Płocka. Dziwnie wyglądało upomnienie dla 'Zarka', a był to dość istotny moment spotkania. Vive zbliżyło się już na jedno 'oczko' i posiadało piłkę na remis. Przypomniał o sobie 'Kola' i było po 22. Od tego momentu mecz nabrał jeszcze większego smaczku. Oba zespoły stawiały wszystko na jedną kartę. Szczególnie Portowcy wyczuli swoją szansę na sprawienie olbrzymiej niespodzianki. Na 5 minut przed końcem prowadziło Vive 25:24, ale potem straciło Mateusza Kusa, a karnego wykorzystał Michal Bruna. Wielkie emocje stały się faktem. Na tablicy wyników najczęściej widniał rezultat remisowy. Na dwie minuty przed końcem pomylił się w końcu Bielecki. Z linii 7 metrów piłka padła łupem... Edina Tatara. Chwilę potem karę dwóch minut otrzymał Patryk Walczak. Z tej okazji nie skorzystali mistrzowie Polski i sensacja stała się faktem! Pogoń Szczecin - Vive Tauron Kielce 27:27 (13:15)
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne/SportoweFakty.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|