Pogoń Szczecin zatrzymana przez... Krupę
Dobre spotkanie rozegrali szczypiorniści Pogoni Szczecin w dalekich Puławach. Tamtejsze Azoty nie należą do ulubionych drużyn Portowców. Do tej pory podopieczni Rafała Białego jeszcze tam nie wygrali. W środę do przełamania nie doszło, choć było niezwykle blisko. Szczecinian zatrzymał Krupa, ale nie ten ze zdjęcia obok (Paweł - dop. red.), a czeski golkiper puławian - Jakub Krupa. Pogoń przegrała tym samym już czwarty mecz w Superlidze. Kolejnym przeciwnikiem siódemki z Grodu Gryfa będzie węgierski Csurgoi KK (puchar EHF), a potem wrocławski Śląsk.
Od początku Pogoń miała problem w ofensywie. Pierwszą bramkę dla gości trafił dopiero w 5. minucie Mateusz Zaremba. Puławianie prowadzili już wówczas 3:0. Co ciekawe, ten sam szczypiornista już kilka minut później doprowadził do pierwszego tego dnia remisu po 3. Od tamtej pory zawody miały już bardziej wyrównany przebieg. Owszem częściej niewiele z przodu pozostawali gospodarze, ale rywale nie zamierzali odpuszczać.
Wszystko szło zgodnie z planem do 27. minuty. Było wówczas 13:13. O przegranej pierwszej połowie zdecydowały wówczas dwa elementy. Jednym z nich była kara dla Czecha Michała Bruny, drugim był inny czeski problem szczecinian, a mianowicie Jakub Krupa - nominalnie trzeci bramkarz ekipy z Lubelszczyzny. O tym, że tak właśnie będzie okazało się dopiero później. Po zmianie stron oba zespoły sporo uwagi zaczęły zwracać na grę w obronie. Mocna defensywa dała się we znaki Łukaszowi Gierakowi. Już w 44. minucie środkowy rozgrywający obejrzał czerwoną kartkę. Powodem była gradacja kar. Rezultat brzmiał wówczas 18:16. Dobre zawody rozgrywał z kolei Edin Tatar oraz Paweł Krupa. Ten drugi brylował pod bramką Jakuba Krupy. Sytuacja Portowców źle zaczęła wyglądać właśnie za sprawą czeskiego bramkarza. Efekt: 21:17. Mecz nie był jeszcze przegrany. Ostatnią deskę ratunku dla Pogoni wyciągnęli sami puławianie. Najpierw karę otrzymał Przemysław Krajewski, po minucie także Piotr Masłowski. Gospodarze grający przez kilka chwil w czterech mogli liczyć na swojego ostatniego obrońcę. Dzięki niemu Azoty ostatecznie po raz kolejny ograły Pogoń, tym razem 25:22.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|